abmuti Opublikowano 16 Lipca 2009 Udostępnij Opublikowano 16 Lipca 2009 wypadek wydawal mi sie oczywisty: ja wyprzedzalam malucha, zasygnalizowalam odpowiednio wczesnie zamiar, podjelam manewr i wtedy kierujacy maluchem postanowil skrecic w lewo. Nie mialam czasu na jakakolwiek reakcje, uderzylam w bok pojazdu. Wygladalo to bardzo groznie, jednak tylko pasazer malucha odniosl obrazenia, ktore kwalifikuja zdarzenie jako wypadek (L4 powyzej 7 dni). Policja na miejscu zdarzenia uznala w calosci moja wine, poniewaz, wyprzedzalam w miejscu niedozwolonym: skrzyzowanie z droga podporzadkowana poza terenem zabudowania, ustawiony 300 m wczesniej znak. Nie zauwazylam tego znaku (chwila nieuwagi) droga wydawala sie prosta, bez zadnego skrzyzowania, podjelam manewr wyprzedzania na linii przerywanej. Czeka mnie teraz sprawa w sadzie. Czy mam jakas szanse na orzeczenie wspolwiny. Nie moge uwierzyc, ze ktos, kto skreca w lewo nie upewnia sie czy moze bezpiecznie wykonac manewr, jest bez winy i tylko ja ponosze odpowiedzialnosc. prosze o odpowiedz, czy sprawa jest juz przesadzona, czy jeszcze w sadzie mam szanse sie chociaz czesciowo z tego wybronic? Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
szkodnik Opublikowano 16 Lipca 2009 Udostępnij Opublikowano 16 Lipca 2009 Jaka tam współwina! To kierowca malucha jest winny!!!! Winny tego, że w ogole wyjechał z domu, to przecież oczywiste, że być tam go nie powinno! A jak juz był, to jak on śmiał skręcać?! W lewo? Na skrzyżowaniu? Przecież jechał tylko maluchem, to powinien ustąpić! Powinien upewnić się, że nikt nie chce przejechać przed nim, bo na pewno jechał za wolno. A jak jechał wolno, to skrzyżowanie jest przecież świetnym miejscem do wyprzedzania maruderów, więc powinien ustąpić!Wytrawny kierowca odczytuje wdużym stopniu zamiary innych obserwując ich zachowanie się na drodze. Jeżeli zwolnił i zobaczyłaś, że na jezdni pojawja się linia ciągła (skoro piszesz, że była przerywana, to na pewno przed skrzyżowaniem była i ciągła) to powinno wzbudzić to Twoją uwagę i w tej sytuacji należalo odstąpić od manewru wyprzedzania. Pomijam to, że było to zabronione ale chodzi mi o to, że sytuacja mogła sygnalizować zgrożenie! Co do kierunkowskazu to może i nie włączył ale jak to udowodnisz? Obserwowałaś go tak dokładnie i nie zauważyłaś zmieniającej się sutuacji na drodze? Pewnie tak, jak ustawionego wcześniej znaku... Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Pablo_1st Opublikowano 16 Lipca 2009 Udostępnij Opublikowano 16 Lipca 2009 mam inne zdanie od szkodnika, pomijając aspekty niemerytoryczne masz swój udział w szkodzie, jednak na skręcającym również ciąży odpowiedzialność za zachowanie na drodze. Przy zmianie pasa ruchu czy też kierunku ruchu obowiązany jest upewnić się, że jego manewr nie spowoduje zagrożenia na drodze, a skręcając w lewo podczas gdy był wyprzedzany dopuścił się zajechania drogi Tobie. Ponieważ sytuacja miała miejsce poza terenem zabudowanym, jest to tym bardziej dla Ciebie korzystne, ponieważ oznakowania skrzyżowań nie są tak czytelne, a linie ciągłe poprzedzające skrzyżowanie często znajdują się jedynie na odcinku kilku - kilkunastu metrów przed drogą boczną, co może nie być dobrze widoczne w momencie rozpoczęcia manewru wyprzedzania. Istotne jest jednak jakie było usytuowanie wzajemne obydwu pojazdów w chwili zdarzenia. Możesz zatem wystąpić o współwinę (30-50%) ,ale jednoczesnie zdając sobie sprawę z tego, że przyjmując mandat zgodziłaś się z decyzją policjanta. Odkręcenie teraz tego będzie trudne, bo ubezpieczalnia musiałaby dobrowolnie zgodzić się przerzucić część roszczeń na siebie, sam maluch to pestka, ale już roszczenia osobowe mogą kosztować dużo, do tego Twoje auto - podsumowując teraz będzie Ci ciężko bez sądu coś ugrać. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
abmuti Opublikowano 16 Lipca 2009 Autor Udostępnij Opublikowano 16 Lipca 2009 dziekuje za obie odpowiedzi, jak napisalam, nie wypieram sie winy, zlamalam ewidentnie przepisy, ale kierujacy maluchem mogl zrobic te jedna rzecz, upewnic sie ze moze bezpiecznie skrecic w lewo i wlaczyc kierunkowskaz, czego jestem pewna nie zrobil. mandatu nie przyjelam, bo mi go nikt nie wreczyl, sprawa od razu zostala skierowana do sadu. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
szkodnik Opublikowano 16 Lipca 2009 Udostępnij Opublikowano 16 Lipca 2009 To bardzo dobrze, że na Forum prezentowane są różne różne punkty widzenia! Pablo przedstawił istotne argumenty, które mogłyby posłużyć obronie Twojego stanowiska. Mnie chodzilo o zaakcentowanie pewnej postawy - braku umiejętności przewidywania. Z moich obserwacji wynika, że dużej liczby wypadków można by uniknąć gdyby choć jeden z uczestników (bardzo często poszkodowany) analizując właściwie sytuację na drodze wyciągnął odpowiednie wnioski i podjął pewne przeciwdziałanie aby zapobiec kolizji, np. odstępując od egzekwowania pierszeństwa przejazdu lub zwalniając przy przejeździe przez teren o ograniczonej widoczności. Nie twierdzę, że można skręcać bez sygnalizowania takiego manewru i upewnienia się co do możliwości jego przeprowadzenia. Uważam jednak dalej, że ciężko będzie udowodnić, iż kierujący maluchem nie włączył kierunkowskazu. Co do rozprawy sądowej, to uważam że w sytuacji, jeżeli będziesz chciała aby uznano współwinę (choćby w jakiejś części) to skończy się na opinii biegłego, który będzie ją pisał w oparciu o szczegółowe ustalenia dotyczące przebiegu zdarzenia, ktorych tutaj nie znamy. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
ronson Opublikowano 17 Lipca 2009 Udostępnij Opublikowano 17 Lipca 2009 Drogi Kolego!Nie masz żadnych szans w sądzie, aby wystąpiła współwina. Jedyną żeczą jaką możesz zrobić, aby wyrok był najniższy z możliwych to udać się do sądu i poddać się dobrowolnie karze. Jeżeli sędzia będzie ludzki umorzy postępowanie i wyda niski wyrok. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
abmuti Opublikowano 17 Lipca 2009 Autor Udostępnij Opublikowano 17 Lipca 2009 szkodnik, doskonale zrozumialam o co ci chodzilo, malo tego zgadzam sie z Toba, ale popelnilam blad, nie zauwazylam znaku (jak napisalam skrzyzowanie bylo niewidoczne, bardzo czesto zblizajac sie do skrzyzowania widac, ze jest to skrzyzowanie, nawet bez znakow w tym wypadku bylo inaczej), a linia (przerywana, ciagla, podwojna ciagła w zaleznosci od miejsca) biegla przez cala droge przynajmniej od 6-8 km. nie sygnalizowanie zamiaru skretu w lewo to jedno, gorsze jest to, ze kierujacy maluchem nie spojrzal w lusterko tylne i boczne, bo niby dlaczego wjechal mi prosto pod samochod? jesli tak mnie chcial "nauczyc rozumu" to mu sie udalo, tyle ze na dobre obojgu nam to nie wyszlo. Policja zawsze ma gotowa odpowiedz, a najlepiej taka, ktora pozwoli im szybko zamknac sprawe. Calkiem niedawno znajoma skrecala w lewo na podobnym skrzyzowaniu, wyprzedzajacy skuterem uderzyl w bok samochodu, skutki mniej dotkliwe, bo sytuacja miala miejsce w korku. Policja na miejscu zdarzenia od razu orzekla wine znajomej, bo ta nie spojrzala w lusterko. Nie wiem, gdzie tu logika. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się
Komentowanie zawartości tej strony możliwe jest po zalogowaniu
Zaloguj się