Wypadek przy pracy... Pilne...

[AnnaR]

Witam,

 

Mam do panstwa pytanie dotyczace wypadku przy pracy, a mianowicie:

Zdarzenie mialo miejsce 13 wrzesnia b.r., na naczepie samochodu ciezarowego (jestem kierowca tego samochodu), podczas zaladunku znajdujac sie na terenie firmy klienta chcialam poprawic palety ktore mialam juz wczesniej ulozone na naczepie, poniewaz jedna z nich sie wysunela i chcialam zapobiedz ich uszkodzeniu, jednak w trakcie ich nasuwania jedna z nich przechylila sie i spadla na mnie uderzajac w noge, co spowodowalo iz upadlam na bok uderzajac biodrem o podloge naczepy, w sumie myslalam iz tylko sie poobijam i mimo nasilajacego sie bolu po powrocie z trasy pojechalam na zastrzyk przeciwbolowy i wzielam jeszcze jeden ladunek, z tej trasy mialam juz jednak problem wrocic gdyz bol stal sie nie do wytrzymania, 18 wrzesnia trafilam do lekarza pierwszego kontaktu ktory dal mi skierowanie na zdjecie i do neurologa, neurolog kazal mi czekac za opisem zdjecia i przyjsc do niego na wizyte 30 wrzesnia zapisujac jedynie zastrzyki przeciwbolowe, ktore niestety nie wiele dawaly pozatym poza bolem noga byly odretwiala i pojawily sie zaburzenia w oddawaniu moczu, co zaczelo mnie bardzo niepokoic. Gdy chodzilam na zastrzyki do przychodni lekarka z tej przychodni sie mna zainteresowala mijajac mnie stwierdzila, ze co raz gorzej sie poruszam i dala mi skierowanie do szpitala, na oddzial neurologiczny, w szpitalu jednak lekarz pobierzliwie mnie przebadal stwierdzil ze to pewnie rwa kulszowa lub dyskopatia i on nie ma miejsca na takie sprawy bo moze przyjmowac tylko zagrozenia zdrowia lub zycia, generalnie byl nie przyjemny, z izby przyjec wyszlam ze lzami w oczach i pielegniarka zapytala mnie co sie stalo? wiec powiedzialam jej o sytuacji i o tym, ze od dwoch tygodni nie moge doczekac sie konkretnej pomocy tylko mnie przesylaja z miejsca na miejsce a nikt nie chce mnie nawet zdiagnozowac, ta pielegniarka udala sie do innego lekarza on zadzwonil po neurochirurga ten obejzal zdjecie stwierdzil, ze cos jest nie wporzadku i zlecil komputerowe badanie odcinka ledzwiowego, po tym badaniu stwierdzil, ze natychmiast przyjmuje mnie na oddzial neurochirurgii gdyz wymagam pilnej operacji, poniewaz wypadl mi dysk zrotowal i uciska nerwy i rdzen kregowy, wieczorem po przyjeciu wykonal mi jeszcze rezonans magnetyczny, a operacja odbyla sie nastepnego dnia rano. Po niej odczulam ulge w bolu jednak noga wciaz jest odretwiala. Lekarz powiedzial iz jest to wynikiem dlugotrwalego ucisku na jaki narazone byly nerwy, i powrot do pelnej sprawnosci bedzie wymagal czasu i rehabilitacji wystawil mi wiec odrazu skierowanie na oddzial rehabilitacyjny z adnotacja "pilne" po rozmowie z ordynatorem tego oddzialu udalo mi sie otrzymac termin 23 pazdziernika na 3 tygodniowy pobyt na oddziale, po zapoznaniu sie z dokumantacja medyczna uprzedzil mnie jednak iz nie gwarantuje powrotu nogi do pelnej sprawnosci gdyz nie wiadomo jaki wplyw mial na nerwy ich ucisk.

 

Bylam zatrudniona na umowe zlecenie i nie mialam zadnego dodatkowego ubezpieczenia (tylko zus) czy naleza mi sie jakies inne swiadczenia?? zaslyszalam, ze byc moze odszkodowanie z NNW naczepy samochodu, ale niestety nie mam wiecej informacji na ten temat.

Dodam, iz mam w firmie sporządzony protokol bhp wypadku przy pracy.

Zastanawia mnie tez postawa lekarza ktory nie przyjal mnie na oddzial neurologii i kazal szukac sobie innego szpitala, skoro operacja u mnie okazala sie tak pilna to czy nie narazil on mnie na narazenie zdrowia?? gdyby ten dysk uszkodzil rdzen kregowy grozil mi paraliz. Pytam poniewaz denerwuje mnie wszechobecna spychologia w sluzbie zdrowia i podejscie do pacjenta jak do zla koniecznego, nawet sie nie wysilil zeby mnie zdiagnozowac, opieral sie wylacznie na wlasnych przypuszczeniach.

 

Pozdrawiam Ania.