Skocz do zawartości
Forum Odszkodowania

Złamanie nogi - rehabilitacja


master_44
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

maczek wrote:
Dobra, może i był błąd. Czy ten błąd spowodował aż tak wielką tragedię żeby od razu iść z tym do sądu? Zaczyna się u nas robić tak jak w USA gdzie o bylę pierdołę zaraz się procesują...
Maczek, ale w Twoim modelu akceptujesz byle jakość lekarzy i opieki lekarskiej. Nie uważasz że obecny stan służby zdrowia w nas jest wynikiem m.in. że lekarz jest nietykalny i traktowany jak probosz na wsi ? Ten stan jest utrzymywany przez nas samych od dawna.
Obowiązkiem faceta jest zrobić operację, leczenie,itd. profesjonalnie, kompetentnie. A nie jak najlepiej potrafi.
Bo może poziom jego wiedzy jest zbyt nisko na to stanowisko.
Dziecko 3 letnie też lepi babki z piasku jak najlepiej potrafi. Dlatego jak jestem połamamy nie idę leczyć się do dziecka z piaskownicy, idę do lekarza profesjonalisty. W moim przypadku trafiłem niby do takiego nie mając wyboru, ale lekarz który dyżuruje w szpitalu ten w końcu powinien być profesjonalistą.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

agula wrote:
znowu stosujesz swoiste uogólnienie problemu.ja nawet nie wiem czy można zakwalifikować kazus Korela jako błąd w sztuce. nie jesteśmy biegłymi ani lekarzami.nie jestem sądem, "który prawo Ci da" ani specem od przedmiotowej materii. i uwierz mi że USA nam nie grozi z ich kazuistyką
Agula, jak zwykle masz rację :)
Ja sam nie wiem czy mój przypadek jest błędem w sztuce, ale mam ochotę to sprawdzić. Sam mam wątpliwości :/ czy jest sens i szansa na sądowe spory.
Tu nie chodzi o to że np. salowa była brzydka i z tej przyczyny nie ma zrostu, albo może sala była pomalowana na drażniący kolor wywołujący migrenę.
Tu chodzi o fachową wiedzę i to na podstawie wątpliwości innych lekarzy którzy wyrażają zdziwienie że takie leczenie zostało zastosowane.
To fakt, że wykazanie tego i to jeszcze oficjalne zaświadczenie przez innego lekarza że jakiś doktor popełnił błąd, to jest wyzwanie. Nie wiem czy realne :/
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

korel wrote:
agula wrote:
znowu stosujesz swoiste uogólnienie problemu.ja nawet nie wiem czy można zakwalifikować kazus Korela jako błąd w sztuce. nie jesteśmy biegłymi ani lekarzami.nie jestem sądem, "który prawo Ci da" ani specem od przedmiotowej materii. i uwierz mi że USA nam nie grozi z ich kazuistyką
Agula, jak zwykle masz rację :)
Ja sam nie wiem czy mój przypadek jest błędem w sztuce, ale mam ochotę to sprawdzić. Sam mam wątpliwości :/ czy jest sens i szansa na sądowe spory.
Tu nie chodzi o to że np. salowa była brzydka i z tej przyczyny nie ma zrostu, albo może sala była pomalowana na drażniący kolor wywołujący migrenę.
Tu chodzi o fachową wiedzę i to na podstawie wątpliwości innych lekarzy którzy wyrażają zdziwienie że takie leczenie zostało zastosowane.
To fakt, że wykazanie tego i to jeszcze oficjalne zaświadczenie przez innego lekarza że jakiś doktor popełnił błąd, to jest wyzwanie. Nie wiem czy realne :/
Nie rozumiem tylko, co chcesz przez to osiągnąć? Chcesz posadzić lekarza? Odebrać mu prawo wykonywania zawodu? Naprawić służbę zdrowia?

Może nie mieli w szpitalu odpowiedniego sprzętu a to na pewno nie jest ich wina, tylko osób, które doprowadziły służbę zdrowia w Polsce do takiego stanu. To rządzących i dyrektorów szpitali powinno się sądzić, a nie lekarzy.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

agula wrote:
Piotr nie zgadzam się z Tobą.to fakt każdy popełnia błędy-tylko jeżeli wybierasz zawód lekarza ten błąd może kosztować życie lub zdrowie.jeżeli jesteś adwokatem sędzią lub prokuratorem - twój błąd kosztować może wolność drugiego człowieka.od takich zawodów należy wymagać czegoś więcej.
Ano właśnie, dlaczego pacjent ma cierpieć dlatego że trafił na kiepskiego lekarza. Tłumaczenie, że w każdym zawodzie są lepsi i gorsi mnie nie przekonuje.
Polecam wizytę w szpitalu i zażądanie żeby właśnie zoperował nas ten gorszy lekarz ! Nie ma chętnych ?
Jesli ja coś spieprzę u siebie w pracy, dostaję po premii albo wylatuję. Choć to nie jest zawód społecznego zaufania. Jak mechanik nie dokręci jednej śruby w kole samochodu, to robimy awanturę. To może być sprawa naszego zdrowia.
A tu ? Nie może byc pobłażania dla kiepskiej opieki lub błędu lekarza. I tu nie chodzi o pieniactwo, tu chodzi o zdrowie własne lub innych.
Jeśli lekarz jest partacz, to nie powinien być tam gdzie jest. Albo powienien być tylko asystentem kompetentnego fachowca, albo wysyła się go na doszkolenie i dopiero wtedy wraca na stanowisko, albo powinien zostać salowym. A kto ma powiedzieć i zaświadczyć o tym ? Inni lekarze ? Wątpię aby to działało. Więc pozostają tylko pacjenci :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przysłuchuje się waszej dyskusji i wiem z doświadczenia, że pozywanie lekarza za błąd w sztuce to droga przez mękę i na ogół kończy się przegraną. Środowisko lekarskie jest hermetyczną korporacją w której obowizuje kodeks nie szkodznia komlegom /sama pracuje z lekarzami choć nie jestem lekarzem/. Żaden z nich nie poświadczyw sądzie przeciw drugiemu. W cztery oczy w rozmowie z pacjentem ci mniej doświadczeni pozwalają sobie na krytyke kolegi, później każdy się wycofa. Tzw. niezalezne komisje lekarskie tak napisza opinie do sadu, że nic konkretnego z niej nie będzie wynikać. Poza tym trzeba do pisania pism procesowych wynająć prawnika /koszty/. Sądy bardzo niechętnie widzą stronę nie reprezentowana przez prawnika, taka osoba fizyczna jest totalnie w sądzie olewana i lekceważona. Sprawa trwa latami, ponosi sie duże koszty procesowe i nie wszyscy dożywaja jej zakończenia. Znam jednak osoby, które poniosły ten trud i maja satysfakcję pomimo niekorzystnych wyroków. Najlepiej poradzić sie w tej sprawie z doświadczonym prawnikiem.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No jak czytam tą dyskusję to w sumie teraz mogę powiedzieć, że jedna i druga strona ma troche racji (czyli Korel z Agulą i Maczek z pgb). Hmm, miałem kiedyś taką sytuację, która być może pozbawiła mnie jakiejś tam kariery sportowej.Trenowałem w jednym z pierwszoligowych klubów ale mecze rozgrywałem w rezerwach w 4 lidze. Doznałem kotuzji. I przez rok chodziłem od lekarza do lekarza. Zwiedziłem ich chyba 8 az trafiłem na tego u którego lecze obecnie tą kontuzję. Tamci aplikowali mi rózne leczenia które nic nie dawały. Ten obecny wyleczył mi kontuzje w miesiąc.Dobrze zdiagnozował, dobre lekarstwa podał i po kłopocie. No i w sumie czy miał bym podać tych wszystkich lekarzy do sądu? Nie przszło mi to wówczas do głowy, choc do przygody z tym klubem już nie wróciłem więc mógłbym miec pretensje do lekarzy ze byc moze złamali mi kariere nieumiejetnym diagnozowaniem i leczeniem. Poprostu pomyślałem wówczas, że jest niewielu dobrych lekarzy. To samo dziś mogę powiedzieć np. o mechanikach samochodowych. Również uwazam że jest ich niewielu dobrych. I tak naprawde własnie w kazdym zawodzie tak jest. Ostatnio rozmawiałem z kolegą chirurgiem, który powiedział mi, że duża część młodych lekarzy oraz studentów nie powinna zajmowac się tym zawodem, ale poprzez róznego rodzaju kombinacje trafiają tam i potem własnie odwalają fuszerkę. Ale czy własnie wszystko w naszym kraju nie jest takie? Bo ja uwazam że tak.Chyba powinniśmy zostać politykami, utworzyc np. Partie Połamańców i walczyc gdzies na górze o to zeby w tych szczególnych zawodach pracowali ludzie z powołania. Ale niestety nawet tam na górze pracują partacze którzy przymykają oczy na wszystko myśląc tylko o własnym interesie. Oto Polska własnie...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

sawa-z-wawa wrote:
Przysłuchuje się waszej dyskusji i wiem z doświadczenia, że pozywanie lekarza za błąd w sztuce to droga przez mękę i na ogół kończy się przegraną. Środowisko lekarskie jest hermetyczną korporacją w której obowizuje kodeks nie szkodznia komlegom /sama pracuje z lekarzami choć nie jestem lekarzem/. Żaden z nich nie poświadczyw sądzie przeciw drugiemu. W cztery oczy w rozmowie z pacjentem ci mniej doświadczeni pozwalają sobie na krytyke kolegi, później każdy się wycofa. Tzw. niezalezne komisje lekarskie tak napisza opinie do sadu, że nic konkretnego z niej nie będzie wynikać. Poza tym trzeba do pisania pism procesowych wynająć prawnika /koszty/. Sądy bardzo niechętnie widzą stronę nie reprezentowana przez prawnika, taka osoba fizyczna jest totalnie w sądzie olewana i lekceważona. Sprawa trwa latami, ponosi sie duże koszty procesowe i nie wszyscy dożywaja jej zakończenia. Znam jednak osoby, które poniosły ten trud i maja satysfakcję pomimo niekorzystnych wyroków. Najlepiej poradzić sie w tej sprawie z doświadczonym prawnikiem.
dziwne - ja nie zauważyłam że strona bez prawnika jest "totalnie olewana i lekceważona" a wręcz jest gro przepisów które nakazują sądom swoiste działanie z urzędu w wypadku nieporadności strony, działanie bez profesjonalnego pełnomocnika i problemów proceduralnych (art 5 kpc, 212 kpc, 327 kpc, prawo pracy i ubezpieczeń) .ale jak widać każdy z nas ma inne doświadczenie
jestem w stanie zrozumieć konstruktywną krytykę płynącą z osobistych doświadczeń ale ocena wszystkich jedną miarą jest moim zdaniem za daleko idąca.mamy takie prawo jak ustawodawca przykazał, sejm uchwalił, prezydent podpisał. takich lekarzy jak się wyszkoli jednak czy to oznacza że mamy się na to godzić bo i tak przegramy?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

pgb1979 wrote:

No jak czytam tą dyskusję to w sumie teraz mogę powiedzieć, że jedna i druga strona ma troche racji (czyli Korel z Agulą i Maczek z pgb). Hmm, miałem kiedyś taką sytuację, która być może pozbawiła mnie jakiejś tam kariery sportowej.Trenowałem w jednym z pierwszoligowych klubów ale mecze rozgrywałem w rezerwach w 4 lidze. Doznałem kotuzji. I przez rok chodziłem od lekarza do lekarza. Zwiedziłem ich chyba 8 az trafiłem na tego u którego lecze obecnie tą kontuzję. Tamci aplikowali mi rózne leczenia które nic nie dawały. Ten obecny wyleczył mi kontuzje w miesiąc.Dobrze zdiagnozował, dobre lekarstwa podał i po kłopocie. No i w sumie czy miał bym podać tych wszystkich lekarzy do sądu? Nie przszło mi to wówczas do głowy, choc do przygody z tym klubem już nie wróciłem więc mógłbym miec pretensje do lekarzy ze byc moze złamali mi kariere nieumiejetnym diagnozowaniem i leczeniem. Poprostu pomyślałem wówczas, że jest niewielu dobrych lekarzy. To samo dziś mogę powiedzieć np. o mechanikach samochodowych. Również uwazam że jest ich niewielu dobrych. I tak naprawde własnie w kazdym zawodzie tak jest. Ostatnio rozmawiałem z kolegą chirurgiem, który powiedział mi, że duża część młodych lekarzy oraz studentów nie powinna zajmowac się tym zawodem, ale poprzez róznego rodzaju kombinacje trafiają tam i potem własnie odwalają fuszerkę. Ale czy własnie wszystko w naszym kraju nie jest takie? Bo ja uwazam że tak.Chyba powinniśmy zostać politykami, utworzyc np. Partie Połamańców i walczyc gdzies na górze o to zeby w tych szczególnych zawodach pracowali ludzie z powołania. Ale niestety nawet tam na górze pracują partacze którzy przymykają oczy na wszystko myśląc tylko o własnym interesie. Oto Polska własnie...

hahaha gorzej jak się okaże że politykami to marnymi jesteśmy i co wtedy?grozi nam tylko wakat w następnej kadencji...bo nie słyszałam o przestępstwie uprawiania niewłaściwej polityki :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

korel wrote:
agula wrote:
Piotr nie zgadzam się z Tobą.to fakt każdy popełnia błędy-tylko jeżeli wybierasz zawód lekarza ten błąd może kosztować życie lub zdrowie.jeżeli jesteś adwokatem sędzią lub prokuratorem - twój błąd kosztować może wolność drugiego człowieka.od takich zawodów należy wymagać czegoś więcej.
Ano właśnie, dlaczego pacjent ma cierpieć dlatego że trafił na kiepskiego lekarza. Tłumaczenie, że w każdym zawodzie są lepsi i gorsi mnie nie przekonuje.
Polecam wizytę w szpitalu i zażądanie żeby właśnie zoperował nas ten gorszy lekarz ! Nie ma chętnych ?
Jesli ja coś spieprzę u siebie w pracy, dostaję po premii albo wylatuję. Choć to nie jest zawód społecznego zaufania. Jak mechanik nie dokręci jednej śruby w kole samochodu, to robimy awanturę. To może być sprawa naszego zdrowia.
A tu ? Nie może byc pobłażania dla kiepskiej opieki lub błędu lekarza. I tu nie chodzi o pieniactwo, tu chodzi o zdrowie własne lub innych.
Jeśli lekarz jest partacz, to nie powinien być tam gdzie jest. Albo powienien być tylko asystentem kompetentnego fachowca, albo wysyła się go na doszkolenie i dopiero wtedy wraca na stanowisko, albo powinien zostać salowym. A kto ma powiedzieć i zaświadczyć o tym ? Inni lekarze ? Wątpię aby to działało. Więc pozostają tylko pacjenci :)
Korel i tu masz rację. U mnie w pracy każdy jest rozliczany z błędów i musi naprawić to co zepsuł,choć czasami się nie da.Lekarze praktycznie są bezkarni a są takimi samymi pracownikami jak my.Tak samo obowiązuje ich kodeks pracy i mało tego -jeszcze przysięga.
Ale zwykłym pacjentom nie chce sie skarżyć z lekarzami ,bo po pierwsze bez adwokata ani rusz ,a to kosztuje no i czas,poza tym chodzenie po sądach też nie należy do przyjemności.
I tak im się udaje.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

alakali wrote:
Sawa ma rację ,że lekarz nie stanie przeciwko lekarzowi. Nektóre zawody są bardzo hermetyczne i działają za zasadzie "kruk krukowi oka nie wykole".
To prawda. Zmotywowaliście mnie jeszcze bardziej ;)
Poczytam sobie różne casusy i sprawdzę czy mam jakieś szanse. Jeśli tak, to zawalczę. Bo do tej pory nikt z przeciwników walki o swoje prawa mnie nie przekonał, że jeśli lekarz coś spatroli, to moim obowiązkiem jest to zaakceptować, bo tak po prostu mam być.
Trzeba na spokojnie posprawdzać możliwości i wtedy uwidim :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

korel wrote:
alakali wrote:
Sawa ma rację ,że lekarz nie stanie przeciwko lekarzowi. Nektóre zawody są bardzo hermetyczne i działają za zasadzie "kruk krukowi oka nie wykole".
To prawda. Zmotywowaliście mnie jeszcze bardziej ;)
Poczytam sobie różne casusy i sprawdzę czy mam jakieś szanse. Jeśli tak, to zawalczę. Bo do tej pory nikt z przeciwników walki o swoje prawa mnie nie przekonał, że jeśli lekarz coś spatroli, to moim obowiązkiem jest to zaakceptować, bo tak po prostu mam być.
Trzeba na spokojnie posprawdzać możliwości i wtedy uwidim :)
no i stało się - stworzyliśmy potwora :D :D :D :D i to jeszcze z rosyjskim akcentem ;)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NO temat lekarzy na chwilę zamkniety.Ja w międzyczasie doznałam olśnienia i postanowiłam zbadać swoje IQ.Weszłam na stronkę i zadowolona z siebie rozwiązuję sobie teściki.Zakończyłam i czekam na wynik, a tam wyślij jednego sms-a,za chwilę drugiego i już,mam wynik.Jaka naprawdę jestem inteligentna okazało się po wszystkim jak sprawdziłam cennik sms-ów.Myślałam,że ugryzę sie.:mad:mad:mad
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aha, bo tak odbieglismy od tematu rehabilitacji :) Czy to normalne, że po 2 miesiącach od złamania móc chodzic bez problemów o jednej kuli? Z tym ze kula jest przy zdrowej nodze. I czy takie chodzenie o jednej kuli nie obciąża bardziej np. kręgosłupa? Dziś nawet jak sprzątałem auto i zaczął padać deszcz to szybko wszystko zanosiłem bez kul i niewiele kulałem.Nie wiem czy tak powinienem, bo jeszcze niechcący mi sie złamie gwóżdz jak Magdzie i będzie lipa... :/
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piotrek miałam podobne dylematy.a więc chodzenie bez kul gdy masz tzw stabilny układ gwoździowo - śrubowy mija się z celem.kość nie pracuje bo jest unieruchomiona.oczywiście stopniowe obciążanie jak najbardziej, czy chodzenie o jednej kuli ale nie pełne "normalne"stawanie. dopiero po dynamizacji można zacząć właściwą prace bez kul- to słowa mojego rehabilitanta i 2 ortopedów.czytałam że chodzenie z jedną kulą znacznie obciąża kręgosłup, jednak i tak nas to czeka wcześniej czy później.najważniejsze żeby właściwie stąpać.maczek mówi że trzymasz kulę przy zdrowej nodze i stawiasz ją jednocześnie z chorą nogą.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

pgb1979 wrote:

Hehehe, wiedziałem Ala ze Cie wciągnie ta stronka, tez kiedys w to wszedlem i tez nie wyslałem smsa na koniec. Nie cierpie naciągaczy :)

Ja niestety dałam się nabrać ,ale jak ktos ma inteligencję jak wielki Bonaparte czy Lincoln,to nie dziwota. :D:D:D:D:D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

pgb1979 wrote:

Aha, bo tak odbieglismy od tematu rehabilitacji :) Czy to normalne, że po 2 miesiącach od złamania móc chodzic bez problemów o jednej kuli? Z tym ze kula jest przy zdrowej nodze. I czy takie chodzenie o jednej kuli nie obciąża bardziej np. kręgosłupa? Dziś nawet jak sprzątałem auto i zaczął padać deszcz to szybko wszystko zanosiłem bez kul i niewiele kulałem.Nie wiem czy tak powinienem, bo jeszcze niechcący mi sie złamie gwóżdz jak Magdzie i będzie lipa... :/

Chyba tak,ja jestem 2,5 m-ca po złamaniu, z tym że nie mam żadnych śrub.Przykucam już nawet.Od 2 tyg. też chodzę o 1 w domu z kolei wypuszczam się bez. Podobno bardzo żle,że tak robię.Może nam bardziej doświadczeni eksperci odpowiedzą. Dzisiaj czuję ,że jednak przez ostanie dni przeholowałam.Pobolewa mnie noga.Kręgosłup jest obciążony to prawda,ale z kulami trzeba chodzić,tak mi powiedziała neurolog,bo to za krótki czas od złamania żeby latać bez kul,tym bardziej jeżeli nie ma się zrostu tak jak jest w moim przypadku.Chociaż teraz łykam wapno to może coś tam się skleja.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

agula wrote:

Piotrek miałam podobne dylematy.a więc chodzenie bez kul gdy masz tzw stabilny układ gwoździowo - śrubowy mija się z celem.kość nie pracuje bo jest unieruchomiona.oczywiście stopniowe obciążanie jak najbardziej, czy chodzenie o jednej kuli ale nie pełne "normalne"stawanie. dopiero po dynamizacji można zacząć właściwą prace bez kul- to słowa mojego rehabilitanta i 2 ortopedów.czytałam że chodzenie z jedną kulą znacznie obciąża kręgosłup, jednak i tak nas to czeka wcześniej czy później.najważniejsze żeby właściwie stąpać.maczek mówi że trzymasz kulę przy zdrowej nodze i stawiasz ją jednocześnie z chorą nogą.

Tak właśnie chodzę.Kula przy zdrowej nodze i jw. Ja już staram sie o rehabilitację kręgosłupa.Zabiegi będę miała od listopada.Do tego czasu myślę,że noga wykuruje sie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Muszę Wam powiedzieć,że już jeżdżę samochodem.Najdalszą trasę zrobiłam aż 30 km.Więc na trasie nie jest tak żle, w mieście gorzej.Właśnie dlatego zaczęła mi dokuczać noga.Za dużo deptania a mam własnie prawą walnietą.O poniedziałku mam zamiar jeżdzić na basen.Wcześniej bałam się,że nie poradzę sobie tam z kulami i przewrócę sie.Teraz już pewniej stąpam po ziemi matce. :D:D:D:D:D
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ludziska - jak chodzicie o jednej kuli to nie przekrzywiajcie sie na zdrowa strone, ustawcie sobie odpowiednia wysokosc kuli tak zeby chodzic prosto. Przechylanie sie na lewo czy prawo to czesty blad, ja za cos takiego dostalem opieprz od mojej rehabilitantki. Potem pokazala mi jak sie prawidlowo chodzi. Po prostu trzeba chodzic tak jak sie normalnie chodzi a kula sie jedynie podpierac, nie wolno sie przechylac na zadna strone bo to meczarnia dla kregoslupa.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

maczek wrote:

Ludziska - jak chodzicie o jednej kuli to nie przekrzywiajcie sie na zdrowa strone, ustawcie sobie odpowiednia wysokosc kuli tak zeby chodzic prosto. Przechylanie sie na lewo czy prawo to czesty blad, ja za cos takiego dostalem opieprz od mojej rehabilitantki. Potem pokazala mi jak sie prawidlowo chodzi. Po prostu trzeba chodzic tak jak sie normalnie chodzi a kula sie jedynie podpierac, nie wolno sie przechylac na zadna strone bo to meczarnia dla kregoslupa.

prawy do lewego :D :D i hejaaaaaaaaaa

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

alakali wrote:

Muszę Wam powiedzieć,że już jeżdżę samochodem.Najdalszą trasę zrobiłam aż 30 km.Więc na trasie nie jest tak żle, w mieście gorzej.Właśnie dlatego zaczęła mi dokuczać noga.Za dużo deptania a mam własnie prawą walnietą.O poniedziałku mam zamiar jeżdzić na basen.Wcześniej bałam się,że nie poradzę sobie tam z kulami i przewrócę sie.Teraz już pewniej stąpam po ziemi matce. :D:D:D:D:D

Ja autkiem smigam od tygodnia, moze nawet od półtora, ale mysle ze moglem troche wczesniej.Nie mam z tym zadnych problemow, noga nie puchnie ani nie boli.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

agula wrote:

Piotrek miałam podobne dylematy.a więc chodzenie bez kul gdy masz tzw stabilny układ gwoździowo - śrubowy mija się z celem.kość nie pracuje bo jest unieruchomiona.oczywiście stopniowe obciążanie jak najbardziej, czy chodzenie o jednej kuli ale nie pełne "normalne"stawanie. dopiero po dynamizacji można zacząć właściwą prace bez kul- to słowa mojego rehabilitanta i 2 ortopedów.czytałam że chodzenie z jedną kulą znacznie obciąża kręgosłup, jednak i tak nas to czeka wcześniej czy później.najważniejsze żeby właściwie stąpać.maczek mówi że trzymasz kulę przy zdrowej nodze i stawiasz ją jednocześnie z chorą nogą.

Dzięki Aga za info. W sumie to narazie jak mam bardzo delikatny zrost to nie bede przesadzal z chodzeniem o jednej kuli. Bardziej mi tylko na tym zalezało pod kątem noszenia talerza itp. bo o dwóch sie nie da tego robic.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

pgb1979 wrote:
agula wrote:
Piotrek miałam podobne dylematy.a więc chodzenie bez kul gdy masz tzw stabilny układ gwoździowo - śrubowy mija się z celem.kość nie pracuje bo jest unieruchomiona.oczywiście stopniowe obciążanie jak najbardziej, czy chodzenie o jednej kuli ale nie pełne "normalne"stawanie. dopiero po dynamizacji można zacząć właściwą prace bez kul- to słowa mojego rehabilitanta i 2 ortopedów.czytałam że chodzenie z jedną kulą znacznie obciąża kręgosłup, jednak i tak nas to czeka wcześniej czy później.najważniejsze żeby właściwie stąpać.maczek mówi że trzymasz kulę przy zdrowej nodze i stawiasz ją jednocześnie z chorą nogą.
Dzięki Aga za info. W sumie to narazie jak mam bardzo delikatny zrost to nie bede przesadzal z chodzeniem o jednej kuli. Bardziej mi tylko na tym zalezało pod kątem noszenia talerza itp. bo o dwóch sie nie da tego robic.
haha podajesz do stołu?ja już sobie sama kawę zaniosę bez wylewania zawartości kubka i nie muszę dolewać tylko do połowy = tak jak mi niegdyś radziłeś :D :D :D
z jedną kulą coś można już przenieść ale mi to jakoś pokracznie wychodzi nawet o tej jednej.po pierwsze się boję a po drugie jakoś dziwacznie stąpam....jak mój rehabilitant wróci ze szkolenia (może mają już jakieś odkrywcze metody chodzenia) to może pokaże mi jak się ...chodzi. :D i to sie nazywa zaczynanie od nowa :D
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

witajcie po mojej nieobecnosci ale staram sie jak najwiecej chodzic jak stawiam już nogę,teraz mam ja obciazac do 25 kg ,czasami się zapedze i ide bez kul ale jak to sie mówi nie ma się mieśni jeszcze dobrych to sie kuleje ale jest wszystko w porzadku ciesze sie ze moge chociasz chwile sobie pochodzic.Jutro idę do lekarza na kontrol być może odstawi mi jedna kule ciekawy jestem jak bede chodzic o tej kuli hehehe ale dla kazdego inaczej jest Pozdrawiam was.Angine juz wyleczyłem tylko antybiotyk jest jak dla konia hehehe.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

alakali wrote:

chmureeczka wrote:

Tak sobie siedzę i czytam te Wasze posty. Sama już nie wiem, co mam myśleć o moim nieszczęsnym złamaniu. Mam w kostce osiem gwoździ (śrubek?) i płytkę- złamanie w stawie skokowym. Nie wiem, jak to się fachowo nazywa. Wyciągną mi to za rok, dwa. Tak powiedział lekarz. Cztery miesiące już walczę ze swoją niedyspozycją i jeszcze nie widzę końca. Wędruję po domu bez kul. Wchodzę i schodzę po schodach jak małe dziecko. Boję się spróbować tak po dorosłemu. Nie mam pojęcia też kiedy w końcu uda mi się uklęknąć, czy ukucnąć. Makabra.

Ja od połowy kwietnia mam złamaną nogę w kostce ,co prawda nie mam żadnych śrubek i płytek, bo nie miałam przemieszczeń.Tyle tylko że po 7 tyg nie było widać żadnego zrostu,a wręcz przeciwnie ma le odwapnienie. Ja próbuję już przykucać.Nie powiem nie było lekko,ale idzie coraz lepiej.Masz rację te wygibasy przy podnoszeniu to jak u małego dziecka.No niestety widocznie tak musi być i nie przejmu się.Wszczyscy tutaj z forum i nie tylko po wyskoczeniu z gipsu czy wyciagów tak zaczynaliśmy. Ja w domu też czasami chodzę bez kul. Nakrzyczeli na mnie no łapie w biegu.Na zewnątrz idę zawsze przynajmniej z jedna kulą.Noga w stawie pracuje już nieżle,ale w udzie od tyłu coś mi jeszcze blokuje,tak że jeszcze kuśtykam.I też nie wiem czy to jeszcze jest normalne,czy już nie powinnam podskakiwać sobie.

Rehabilitację zaczynam 7 lipca. Wcześniej miałam tylko masaż wirowy. W piątek wybrałam się z rodziną do Warszawy na wycieczkę. Przeszłam więcej niż przez ostatnie 4 miesiące. Może co mnie nie zabije , to wzmocni... ;) Muszę chyba sama siebie przekonać ,że w końcu uda mi sie normalnie pomaszerować. Mam zamiar wrócić do pracy ( w szkole) we wrześniu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziendoberek :) u Mnie jakos do przodu wszystko, wyczekuje tego 9 lipca..... niech to wszystko sie już skończy. Najwazniejsze ze noga w ogóle nie boli. Dzisiaj spacerowałam sobie oczywiscie o 2 kulach ale nie mogłam sie powstrzymac nie wysiedze długo w domu:-/. Dzisiaj meczyk ! Hiszpania , Hiszpania !
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja jestem po 10 km na rowerze. Noga jest ok.Musze Wam powiedzieć że okłady z borowiny są rewelacyjne.Noga ma coraz mniejszy obrzęk. Muszę kupić sobie na allegro licznik.Lubię wiedzieć ile przejechałam.Teraz odpoczywam z laptopem na brzuchu i Rambusiem (York)obok a tu cisza w eterze.;););););)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...