Skocz do zawartości
Forum Odszkodowania

Złamanie nogi - rehabilitacja


master_44
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

dzięki Korel za odpowiedź,

widzę, że mamy podobne ciągnące się za nami niewyleczenie... ja ciągle mam śruby i blachy i nie umiem dalej ruszyć ze skokowym, nie chcą mi tego wyciągać bo nia mam zrostu, to już 15 miesięcy ;-( nikt oczywiscie nie wie co dalej, czekanie i czekanie, u Ciebie to przynajmniej jakas akcja wystepuje ;-) żeby to się dało kopnąc w d.. te wszystkie stawy rzekome i szczeliny w kości...

pozdrawiam i życzę poprawy ;-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

korel wrote:
marchewka wrote:
witam Połamanych, mam pytanie raczej do starej gwardii,
czy udało Wam się doprowadzić staw skokowy do 100% sprawności sprzed wypadku? ja jestem w 15 miesiącu, oczywiscie nie mam zrostu i właśnie skończyłam 10 miesięczną rehabilitację ponieważ już nikt nie ma pomyslu co ze mną zrobić. chodzę w miarę normalnie, nie biegam, nie skaczę, ale mogę prowadzić auto, jeżdżę rowerem i moje życie jest prawie normalne. o ile oczywiście może być życie bez zrostu i z 13 śrubami...
czy Wy skończyliście rehab w momencie, kiedy wszystko bylo już całkowicie jak przed wypadkiem ,czy walczycie dalej z jakimiś niedociągnięciami, które już nie obchodzą lekarzy?
bo widzę, że najlepiej to być chorym na maksa a potem nagle całkiem zdrowym, jakie macie doświadczenia?

pozdrawiam wszystkich i szybkich i dokładnych zrostów życzę ;-)
Mnie nie było dane rozćwiczyć skokowego na 100%. Bo mnie przed miesiącem skroili na nowo i wsadzili do gipsu :( W piątek będę wiedział co dalej, mam kontrolę.

Ale po poprzedniej operacji chodziłem przez pół roku bez kul, ale niestety nadal lekko utykałem. Bardzo musiałem się starać żeby nie było nic widać. Schody w dół pokonywałem niby prawidłowo stopień za stopniem, ale nie potrafiłem zgiąć złamanej nogi w kostce prawidłowo, więc stawałem na krawędzi stopnia. Kostka niestety nie wyćwiczona :( Ale u mnie jeszcze dodatkowo miałem śrubkę w piszczeli, która zahaczała o strzałkę. Mysle że to było dodatkowe utrudnienie żeby rozćwiczyć kostkę.
Teraz śrubki już nie mam, ale za to mam staw rzekomy :(
Jak nie urok to sraczka :/

Wyćwiczenia stawu skokowego do stanu sprzed złamania to długa rehabilitacja i chyba ma szanse się powieśc w 100% dopiero jak powyciągają żelastwo. Do tego czasu trzeba próbowac usprawnić ile się da.
Jezu...........ciarki mnie przeszły! Wytrwałosci dalej zycze,,choc ciezko i tak bedzie dobrze,moze dłuzej za to pewniej.Pogody ducha...ja nawet amm pogode nad Bałtykiem i tez o kulach,trudno ,takie życie..
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

marchewka wrote:
dzięki Korel za odpowiedź,
widzę, że mamy podobne ciągnące się za nami niewyleczenie... ja ciągle mam śruby i blachy i nie umiem dalej ruszyć ze skokowym, nie chcą mi tego wyciągać bo nia mam zrostu, to już 15 miesięcy ;-( nikt oczywiscie nie wie co dalej, czekanie i czekanie, u Ciebie to przynajmniej jakas akcja wystepuje ;-) żeby to się dało kopnąc w d.. te wszystkie stawy rzekome i szczeliny w kości...
pozdrawiam i życzę poprawy ;-)
Wiesz, jestem dość niecierpliwy i prowokuję lekarzy do takich działań. I pomyśleć że wszystkie te operacje miały na celu skrócenie czasu leczenia :/ :( Od złamania to już prawie 17 miesięcy.
Tak po prawdzie, to o kulach (dwóch, a potem jednej) chodziłem od lutego 2008 do listopada 2008, no i teraz od 6 tygodni. A pośrodku chodziłem, jeździłem, latałem, itd. :) Nie biegałem, ani nie mogłem uklęknąć na chorą nogę, ale i tak trochę pożyłem ... ;)

Teraz widać że uruchamiałem się chyba za szybko, skoro staw rzekomy sie zrobił. Ale wszystko zgodnie z zaleceniami lekarzy. Fakt że tego stawu rzekomego zupełnie nie widać na zdjęciach, dopiero sprawa wyszła jak otwarli ostatnio nogę :/ I to jest najważniejszy problem, bo poza tym pozostaje nadal nie zalana duża szczelina wzdłuż, ale ustabilizowana drutami, w końcu z czasem kiedyś zarośnie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Korel,

bardzo Ci współczuję, bo ja też długo walczę...przeraża mnie tylko to, że tak naprawdę wszystko odbywa się w ramach eksperymentu na człowieku, nasza diagnostyka nie daje widac do końca rady, chyba, że te rzekome się tak kryją, że nie ma na nie sposobu.

ja własnie jestem w takiej przerwie na życie przed kolejnymi przygodami, tylko mi nic nie robią z nadzieją, że to samo pójdzie, a tu kolejne rtg, na których zabawa w znajdowanie 10 róznic jakoś słabo wychodzi... dziwne tylko, że Tobie to tak długo trwa, masz w końcu tego gwoździa, sam miód ortopedii jak wynika z netu,ja przynajmniej wiem na co zwalic winę (blachy sprzed mezozoiku)

trzymam kciuki za Twoje kolejne obrazki

pozdr

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

marchewka wrote:
Korel,
bardzo Ci współczuję, bo ja też długo walczę...przeraża mnie tylko to, że tak naprawdę wszystko odbywa się w ramach eksperymentu na człowieku, nasza diagnostyka nie daje widac do końca rady, chyba, że te rzekome się tak kryją, że nie ma na nie sposobu.
ja własnie jestem w takiej przerwie na życie przed kolejnymi przygodami, tylko mi nic nie robią z nadzieją, że to samo pójdzie, a tu kolejne rtg, na których zabawa w znajdowanie 10 róznic jakoś słabo wychodzi... dziwne tylko, że Tobie to tak długo trwa, masz w końcu tego gwoździa, sam miód ortopedii jak wynika z netu,ja przynajmniej wiem na co zwalic winę (blachy sprzed mezozoiku)
trzymam kciuki za Twoje kolejne obrazki
pozdr
Masz rację Marchewka, niedostatki w diagnostyce są zastępowane u nas różnymi eksperymetami chirurgów. Myślę, że te stawy rzekome "cwanie" chowają się tylko przed sprzętem w naszych szpitalach :(
Ale za to możemy z dumą przechadzać się z naszymi stawami rzekomymi i szczelinami po nowoczesnych biurowcach ZUS i NFZ. Jak dobrze że nasze podatki nie poszły na marne ! :/

PS. Jak zobaczyłem nową siedzibę ZUS, gdzie stado biurw ma siedzieć na hektarach marmurów, z 30-oma salami konferencyjnymi, to krew mnie zalała ! A w zasadzie odpłynęła mi z piszczeli !
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

marchewka wrote:
Korel,
bardzo Ci współczuję, bo ja też długo walczę...przeraża mnie tylko to, że tak naprawdę wszystko odbywa się w ramach eksperymentu na człowieku, nasza diagnostyka nie daje widac do końca rady, chyba, że te rzekome się tak kryją, że nie ma na nie sposobu.
ja własnie jestem w takiej przerwie na życie przed kolejnymi przygodami, tylko mi nic nie robią z nadzieją, że to samo pójdzie, a tu kolejne rtg, na których zabawa w znajdowanie 10 róznic jakoś słabo wychodzi... dziwne tylko, że Tobie to tak długo trwa, masz w końcu tego gwoździa, sam miód ortopedii jak wynika z netu,ja przynajmniej wiem na co zwalic winę (blachy sprzed mezozoiku)
trzymam kciuki za Twoje kolejne obrazki
pozdr
Ja też mam na co zwalić winę. Jeśli pierwsza operacja jest spieprzona (co potwierdzaja wszyscy kolejni lekarze), to potem ciężko się to naprawia, bo część się już zaczęła zrastać, a część nie. I następni lekarze mają dylemat - łamać gościa na nowo, czy go jakoś naprawiać ? Jeśli ktos ma ochotę na takie atrakcje zapraszam do Zakopanego, tamtejsza ekipa potrafi złożyć tylko najprostsze złamania :(
Takie jak nasze przypadki przekraczają wyobraźnię tamtejszych lekarzy !
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

z kuli im trzeba było strzelić...

krwi to szkoda.

ale nie martwmy się i wierzmy w moc naszych ortopedów, może dadzą radę z rentgenami z czasów Rentgena, taka polska dola z motyką na słońce.

i tak dobrze, że nie żyjemy w prehistorii, z takimi złamaniami już by było po nas ;-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

w sumie to biedni Ci nasi lekarze, muszą się paprać w czymś, co ktos przed nimi zepsuł, beznadziejna robota, a i klient się niecierpliwi i złorzeczy, chociaż mi to pieknie zlożyli, tylko im się gwoździki i śrubki nie te pod rękę nawinęły co trzeba..
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziś poszedłem do sklepu bez kul a że mieszkam na 10 piętrze to zszedłem i wszedłem bez problemu (16 byłem w przychodni na wizycie kontrolnej i decyzja lekarza chodzić o 1 kuli do 21 sierpnia a wczoraj byłem prywatnie i decyzja bez kul chodzić)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

denoviro wrote:

Dziś poszedłem do sklepu bez kul a że mieszkam na 10 piętrze to zszedłem i wszedłem bez problemu (16 byłem w przychodni na wizycie kontrolnej i decyzja lekarza chodzić o 1 kuli do 21 sierpnia a wczoraj byłem prywatnie i decyzja bez kul chodzić)

Denoviro ty championie!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

LillaKorn wrote:

denoviro wrote:

Dziś poszedłem do sklepu bez kul a że mieszkam na 10 piętrze to zszedłem i wszedłem bez problemu (16 byłem w przychodni na wizycie kontrolnej i decyzja lekarza chodzić o 1 kuli do 21 sierpnia a wczoraj byłem prywatnie i decyzja bez kul chodzić)

Denoviro ty championie!

Jestem potwornie zdeterminowany gdyż chce wrócić jak najszybciej do normalności choć jeszcze troszke brakuje .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja chodzę na rehabilitację już 3 dzień i jest super! Czuję, że powoli, powoli robię postępy. Wierzę w to, że dzięki determinacji i systematycznej pracy uda mi się wrócić do 100% sprawności. Już zginam paluszki ! ;-) :D

 

W ogóle to Wam powiem, że te zespolenia to fajna sprawa. Ładnie się wszystko goi, dużo szybciej wraca się do zdrowia. Na początku byłam przeciwna, bo się bałam, teraz wiem, że się opłaciło pocierpieć. ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ojacie wrote:
A ja chodzę na rehabilitację już 3 dzień i jest super! Czuję, że powoli, powoli robię postępy. Wierzę w to, że dzięki determinacji i systematycznej pracy uda mi się wrócić do 100% sprawności. Już zginam paluszki ! ;-) :D

W ogóle to Wam powiem, że te zespolenia to fajna sprawa. Ładnie się wszystko goi, dużo szybciej wraca się do zdrowia. Na początku byłam przeciwna, bo się bałam, teraz wiem, że się opłaciło pocierpieć. ;)
Tylko mnie ciekawi jak długo otwory w nodze po śrubach będą się zalewać? i czy kość jest przez to dużo słabsza?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ojacie wrote:
A ja chodzę na rehabilitację już 3 dzień i jest super! Czuję, że powoli, powoli robię postępy. Wierzę w to, że dzięki determinacji i systematycznej pracy uda mi się wrócić do 100% sprawności. Już zginam paluszki ! ;-) :D
Ojacie jak wygląda Twoja rehabilitacja? Masz indywidualne zajęcia z rehabilitantem? Jakie ćwiczenia robisz?

Pozdrawiam :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

LillaKorn wrote:

Marchewko i Korelu i wszyscy niezrośnięci walczcie dalej i nie poddawajcie się!

dzieki Lilla za słowa otuchy, widzę, że Twój optymizm jest niezmordowany, to dobrze ;-) mam nadzieję, że nikt tu na forum nie dotrwa do takiego stanu jak ja czy Korel. ale trzeba walczyć niezależnie od wszystkiego, w końcu narty czekają i rdzewieją ;-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

denoviro wrote:

LillaKorn wrote:

denoviro wrote:

Dziś poszedłem do sklepu bez kul a że mieszkam na 10 piętrze to zszedłem i wszedłem bez problemu (16 byłem w przychodni na wizycie kontrolnej i decyzja lekarza chodzić o 1 kuli do 21 sierpnia a wczoraj byłem prywatnie i decyzja bez kul chodzić)

Denoviro ty championie!

Jestem potwornie zdeterminowany gdyż chce wrócić jak najszybciej do normalności choć jeszcze troszke brakuje .

Wszyscy tego chcemy! Moja cząstka normalności, którą odzyskałam w tym tygodniu to jazda samochodem, którą z pewną nieśmiałością wykonuję podczas powrotów z zabiegów. Czuję się tak jak po uzyskaniu prawa jazdy (mocno odwykłam) plus "policjant"(mąż) na prawym siedzeniu. Noga boli i zachowuje się nieprzewidywalnie. Jazdę trochę mi utrudnia dodatkowa kontuzja, której nabawiłam się podczal ćwiczeń. Mianowicie dzielni wykonywałam wymachy chorą nogą, będąc opartą na kulach. Macham macham i jak nie przydzwonię (oczywiście chorą nogą a konkretnie okolice małego palca) w tę kulę...... Nie muszę mówić jaki mnie sieknął ból! Aktualnie mały palec przypomina śliwkę węgierkę i boli podczas każdej czynności. Mąż wpadł w panikę i kazał to prześwietlać ale nie będę z siniakiem lecieć na pogotowie. Palcem mogę ruszać więc jest git tylko źle wygląda wizualnie. Bardziej się martwię czy to uderzenienie naruszyło mojego kiepskiego zrostu. Na początku lipca mam kontrolę to się przekonam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

marchewka wrote:

LillaKorn wrote:

Marchewko i Korelu i wszyscy niezrośnięci walczcie dalej i nie poddawajcie się!

dzieki Lilla za słowa otuchy, widzę, że Twój optymizm jest niezmordowany, to dobrze ;-) mam nadzieję, że nikt tu na forum nie dotrwa do takiego stanu jak ja czy Korel. ale trzeba walczyć niezależnie od wszystkiego, w końcu narty czekają i rdzewieją ;-)

Rolki, żaglówki, łyżwy też!!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

LillaKorn wrote:

Mianowicie dzielni wykonywałam wymachy chorą nogą, będąc opartą na kulach. Macham macham i jak nie przydzwonię (oczywiście chorą nogą a konkretnie okolice małego palca) w tę kulę...... Nie muszę mówić jaki mnie sieknął ból! Aktualnie mały palec przypomina śliwkę węgierkę i boli podczas każdej czynności. Mąż wpadł w panikę i kazał to prześwietlać ale nie będę z siniakiem lecieć na pogotowie. Palcem mogę ruszać więc jest git tylko źle wygląda wizualnie.

Lilla miałam to samo! Tylko ja walnęłam się w mały palec u zdrowej nogi gdy na niej skakałam... Też bolało i zsiniało ale stwierdziłam że to tylko stłuczenie - i rzeczywiście - samo przeszło :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Riviolla kinezyterapię prowadzi rehabilitant. W moim przypadku na salę, czyli ok 20 osób, przypadało ich 4. To trochę dużo, więc po prostu pani pokazywała mi kilka ćwiczeń które miałam powtórzyć. Na drugi dzień, akurat tak się złożyło, że byłam zmuszona przyjść z samego rana, o 7! Na moje szczęście przyjęli mnie bez problemu, pani rehabilitantka się ucieszyła, bo o tej godzinie jest akurat nie wielu pacjentów, więc miałam zupełnie indywidualny tok ćwiczeń. No dobra, to przypomnę, że mam uszkodzony staw skokowy. Na początku pani rusza mi stopą we wszystkie strony do tzw. "granicy bólu", potem to samo, sama. Następnie, w pozycji leżącej, unoszę nogę chorą w górę i ruszam stopą w górę i w dół, potem to samo, tylko ruszam samymi paluszkami. Jest też takie ćwiczenie z gumową szarfą , zakładam ją za stopę i ciągnę albo, że przesuwam gumową piłkę do góry i w dół po drabinkach samymi stopami. Potem były ćwiczenia na obciążanie, czyli leżę, nogi ugięte w kolanach i unoszę biodra do góry, potem to samo, ale unoszę wyprostowaną zdrową nogę. Na koniec na siedząco, przesuwam stopą po takim do masażu czymś, albo wgniatam stopę w gumową piłkę. Mniej więcej tak to wygląda. Mam jeszcze laser, ale to trwa jakieś 3 minuty i nic nie czuć w sumie, ale podobno przeciwbólowe i na gojenie się ran. Generalnie ja przekonałam się bardziej do tego indywidualnego toku ćwiczeń, więc będę przychodzić z samego rana. Wiem przynajmniej, że nawet jeśli rehabilitant nie siedzi przy mnie to gdzieś tam jest i spogląda czy robię to dobrze itd. Warto jest przy zapisie, zapytać w jakich godzinach mniej więcej jest najmniej pacjentów, bo na prawdę 2-3 osoby to nie problem, ale im więcej tym raczej gorzej dla nas. :-)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Denoviro Też mnie to trochę zastanawia, chociaż na razie nie mam się czym martwić. Tak na chłopski rozum są to nie wielkie dziurki w środku kości, nie przerywają jej, więc powinny szybko się zagoić. Zobacz zdjęcia chorych na osteoporozę, oni to dopiero mają tych dziurek! A tak poważnie to chyba lepiej niech się w tym temacie wypowie ktoś, komu to żelastwo już wyciągnęli. A żeby jeszcze konkretniej to nie zaszkodzi zapytać lekarza. ;-)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Riviolla ja chodzę do ośrodka rehabilitacyjnego na ul. Modrzewiowej w Krakowie. Szukałam generalnie w kilku miejscach, ale np ten przyszpitalny miał najbliższe terminy dopiero w sierpniu, więc to w ogóle jakiś obłęd.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

ojacie wrote:

Riviolla ja chodzę do ośrodka rehabilitacyjnego na ul. Modrzewiowej w Krakowie. Szukałam generalnie w kilku miejscach, ale np ten przyszpitalny miał najbliższe terminy dopiero w sierpniu, więc to w ogóle jakiś obłęd.

U mnie póki co wogole nie przyjmują więc trzeba samemu za swoje a składki płacę jako przymusowy chobbysta!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ojacie wrote:
Riviolla ja chodzę do ośrodka rehabilitacyjnego na ul. Modrzewiowej w Krakowie. Szukałam generalnie w kilku miejscach, ale np ten przyszpitalny miał najbliższe terminy dopiero w sierpniu, więc to w ogóle jakiś obłęd.
Ojacie, a konkretnie właśnie do rehabilitanta na Modrzewiową miałaś skierowanie, czy sama sobie wybrałaś ? Od kogo to skierowanie jest potrzebne ?
Ile trwają ćwiczenia jeśli pojawiasz się rano ?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

marchewka wrote:
w sumie to biedni Ci nasi lekarze, muszą się paprać w czymś, co ktos przed nimi zepsuł, beznadziejna robota, a i klient się niecierpliwi i złorzeczy, chociaż mi to pieknie zlożyli, tylko im się gwoździki i śrubki nie te pod rękę nawinęły co trzeba..
Tzn. włożyli Ci nie ten zestaw co potrzeba ? Czy żelastwo stare ?
Skoro pięknie złożyli ?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...