Skocz do zawartości
Forum Odszkodowania

Złamanie nogi - rehabilitacja


master_44
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

 

Aurora wrote:

a. wrote:

eliska wrote:

A samo połamanie to..... zupełnie prozaiczna sytuacja... A wyglądało to mniej więcej tak: miejsce zdarzenia to - klatka schodowa, ponieważ trochę mi się śpieszyło to pierwsze sześc schodów pokonałam dośc szybkim krokiem, ostre wejście na podest i na pierwszym stopniu następnej partii schodów ( 9 sztuk) nastąpił niekontrolowany ślizg.....potem próba ratowania się - trzy mocne podparcia prawą nogą i zatrzymanie się, ale już na kolankach na następnym podeście.

Witaj w gronie wybitnie uzdolnionych :)

Witaj! Ja też się załatwiłam przez schodek.

Schodkowych połamańców chyba jest tu najwięcej. Na drugim miejscu - uprawiający sporty zimowe. Reszta to marginalni pechowcy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

witch wrote:
Aurora wrote:
witch wrote:
Witajcie ! Kobiety wczoraj na 2 nogach i jedna kulą poszłam na kolacje urodzinową do lokalu.
Alawpr kiedyś pisałam, że podejrzewam tą moją zołzę, że będzie lepiej się czuła w bucie na obcasie. I tak było. Juz w domu po założeniu kozaczków na obcasiku ok 1,5 cm poczułam (a raczej nic nie czułam) że mam normalną nogę. Normalnie było prawie jak przed wypadkiem. Idąc chodnikiem momentami wcale się nie podpierałam kulą i szłam. Dziewczyny szłam !!!! Dostawszy jednak opierdziel od towarzystwa wróciłam do "pomocnicy kuli".
Jestem po raz pierwszy od wypadku happy !!! Do wózka już nie wrócę :)
Witam nową towarzyszkę niedoli Eliskę.
Witch to jakaś telepatia chyba, bo ja też wczoraj wyszłam w butach na słupku i też mi się super szło i schodziło po schodach - jakbym była zdrowa. Mój obcas miał 6 cm. Szłam normalnie, nie naprężałam nogi, jak przy płaskim obuwiu, no i nie podpierałam się kulami, szok!
No to wiesz co czułam :) Sądzę, że dobre "samopoczucie" naszych uszkodzonych kopytek w butach na obcasiku bierze się stąd, że ciężar spoczywa na palcach a nie na całości. Dziś wyciągnęłam z szafy klapki na ok. 3 cm koturnie i śmigam w nich po domu. Jest dużo lepiej niż na boso. Noga nie boli i nie ciągam jej za sobą albo obok tylko "idzie" do przodu jak onegdaj.
Tak sądziłam, że ta moja cholernica będzie wolała podwyższenie. Nauczona doświadczeniem ze złamania lewej nogi wiem że to możliwe. Ta wcześniej ześrubowana noga bardziej dawała się we znaki po długim spacerze w adidasach niż po całonocnych baletach na obcasie.
Ot i takie wybryki natury też się zdarzają :)
No to całe szczęście bo ja 95% butów na obcasie miałam (niewysokim ale musiał być). Wolę tak niż na odwrót chociaż boję się, że jak tak będę stale na tych obcasach chodzić, to mi się Achilles nigdy nie rozciągnie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

DE-MODE wrote:
:] no powiedzmy miałem dobra kondycję , znakomitego lekarza..a zona kochanka:] hehe
I tym sposobem przez jedno złamanie, w ciągu jednego roku może wszystko diametralnie się zmienić w życiu człowieka. Najważniejsze, że forma wróciła - reszta jest do przeżycia.
Należy jednak pogratulować szybkiego powrotu do stanu używalności i hartu ducha (spojrzenia z dystansem na siebie i to co uległo zmianie) :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

witch wrote:

Aurora wrote:

a. wrote:

Witaj w gronie wybitnie uzdolnionych :)

Witaj! Ja też się załatwiłam przez schodek.

Schodkowych połamańców chyba jest tu najwięcej. Na drugim miejscu - uprawiający sporty zimowe. Reszta to marginalni pechowcy.

Zapomniałaś o tych z wypadków samochodowych. To raczej szczęściarze (że tylko tak się skończyło).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aurora wrote:
witch wrote:
Aurora wrote:
Witch to jakaś telepatia chyba, bo ja też wczoraj wyszłam w butach na słupku i też mi się super szło i schodziło po schodach - jakbym była zdrowa. Mój obcas miał 6 cm. Szłam normalnie, nie naprężałam nogi, jak przy płaskim obuwiu, no i nie podpierałam się kulami, szok!
No to wiesz co czułam :) Sądzę, że dobre "samopoczucie" naszych uszkodzonych kopytek w butach na obcasiku bierze się stąd, że ciężar spoczywa na palcach a nie na całości. Dziś wyciągnęłam z szafy klapki na ok. 3 cm koturnie i śmigam w nich po domu. Jest dużo lepiej niż na boso. Noga nie boli i nie ciągam jej za sobą albo obok tylko "idzie" do przodu jak onegdaj.
Tak sądziłam, że ta moja cholernica będzie wolała podwyższenie. Nauczona doświadczeniem ze złamania lewej nogi wiem że to możliwe. Ta wcześniej ześrubowana noga bardziej dawała się we znaki po długim spacerze w adidasach niż po całonocnych baletach na obcasie.
Ot i takie wybryki natury też się zdarzają :)
No to całe szczęście bo ja 95% butów na obcasie miałam (niewysokim ale musiał być). Wolę tak niż na odwrót chociaż boję się, że jak tak będę stale na tych obcasach chodzić, to mi się Achilles nigdy nie rozciągnie.
Aurora rozciągnie ! Uwierz weterance ruchu ześrubowanych goleni :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

witch wrote:
Aurora wrote:
witch wrote:
No to wiesz co czułam :) Sądzę, że dobre "samopoczucie" naszych uszkodzonych kopytek w butach na obcasiku bierze się stąd, że ciężar spoczywa na palcach a nie na całości. Dziś wyciągnęłam z szafy klapki na ok. 3 cm koturnie i śmigam w nich po domu. Jest dużo lepiej niż na boso. Noga nie boli i nie ciągam jej za sobą albo obok tylko "idzie" do przodu jak onegdaj.
Tak sądziłam, że ta moja cholernica będzie wolała podwyższenie. Nauczona doświadczeniem ze złamania lewej nogi wiem że to możliwe. Ta wcześniej ześrubowana noga bardziej dawała się we znaki po długim spacerze w adidasach niż po całonocnych baletach na obcasie.
Ot i takie wybryki natury też się zdarzają :)
No to całe szczęście bo ja 95% butów na obcasie miałam (niewysokim ale musiał być). Wolę tak niż na odwrót chociaż boję się, że jak tak będę stale na tych obcasach chodzić, to mi się Achilles nigdy nie rozciągnie.
Aurora rozciągnie ! Uwierz weterance ruchu ześrubowanych goleni :)
To dobrze. Wierzę!!!!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aurora wrote:
witch wrote:
Aurora wrote:
Witaj! Ja też się załatwiłam przez schodek.
Schodkowych połamańców chyba jest tu najwięcej. Na drugim miejscu - uprawiający sporty zimowe. Reszta to marginalni pechowcy.
Zapomniałaś o tych z wypadków samochodowych. To raczej szczęściarze (że tylko tak się skończyło).
Tak. Ci z wypadków samochodowych mogą mówić o wyjątkowym szczęściu, że tylko takim uszczerbkiem na zdrowiu zakończyli swoją podróż.
Ci co spadli ze schodków - mówią o pechu, ci z wypadków o szczęściu.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

witch wrote:
Aurora wrote:
witch wrote:
Schodkowych połamańców chyba jest tu najwięcej. Na drugim miejscu - uprawiający sporty zimowe. Reszta to marginalni pechowcy.
Zapomniałaś o tych z wypadków samochodowych. To raczej szczęściarze (że tylko tak się skończyło).
Tak. Ci z wypadków samochodowych mogą mówić o wyjątkowym szczęściu, że tylko takim uszczerbkiem na zdrowiu zakończyli swoją podróż.
Ci co spadli ze schodków - mówią o pechu, ci z wypadków o szczęściu.
Najlepsze jest to, że ja - gdy dorosłam - zawsze uważałam, patrzyłam pod nogi, bałam się jeździć rowerem bo się przewrócę, itp. Teraz stwierdzam, że pewnych rzeczy nie da się uniknąć - co ma być to będzie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aurora wrote:
witch wrote:
Aurora wrote:
Zapomniałaś o tych z wypadków samochodowych. To raczej szczęściarze (że tylko tak się skończyło).
Tak. Ci z wypadków samochodowych mogą mówić o wyjątkowym szczęściu, że tylko takim uszczerbkiem na zdrowiu zakończyli swoją podróż.
Ci co spadli ze schodków - mówią o pechu, ci z wypadków o szczęściu.
Najlepsze jest to, że ja - gdy dorosłam - zawsze uważałam, patrzyłam pod nogi, bałam się jeździć rowerem bo się przewrócę, itp. Teraz stwierdzam, że pewnych rzeczy nie da się uniknąć - co ma być to będzie.
a ja nigdy nie uważała i........ hmmmmm do tego dla mnie wszystko jest albo białe albo zcarne nie ba szarosci i............. jak juz sobie cos zrobiłam to na amen (na czarno hehe) Nie to zeby se kostke skreić Musiałąm roztraskac się kompletnie
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Albwik wrote:

Siemka wszystkim. Już jutro kontrola o 10 chyba :D Chodziłem bez kul kilka metrów, ale nie normanie. Zdrowa szła,a chorą ciągnełem za nią prawie bez obciążania. Jutro po kontroli powiem co i jak :)

to czekamy na dalsze dobre wieści

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Aurora wrote:

witch wrote:

Kasia a jak Jasmar się czuje i kiedy wróci na "połamane łono" ?

Jak komplikacji nie będzie (tfu, tfu, tfu) to myślę, że może dzisiaj albo jutro się odezwie na forum.

jak bee miała wieści to dam znac

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

kasiek79 wrote:

Aurora wrote:

witch wrote:

Kasia a jak Jasmar się czuje i kiedy wróci na "połamane łono" ?

Jak komplikacji nie będzie (tfu, tfu, tfu) to myślę, że może dzisiaj albo jutro się odezwie na forum.

jak bee miała wieści to dam znac

JASMAR wychodzi jutro lub w środę. odezwie się od razu do nas na forum

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Albwik wrote:

Siemka wszystkim. Już jutro kontrola o 10 chyba :D Chodziłem bez kul kilka metrów, ale nie normanie. Zdrowa szła,a chorą ciągnełem za nią prawie bez obciążania. Jutro po kontroli powiem co i jak :)

Ja o podobnej godzinie pojawię się w poradni. Nie mam wyznaczonej konkretnej godziny, trzeba jedynie zjawić się w godzinach przyjęć pacjentów tj. 8-11 i odczekać jeśli jest kolejka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Dota wrote:

Albwik wrote:

Siemka wszystkim. Już jutro kontrola o 10 chyba :D Chodziłem bez kul kilka metrów, ale nie normanie. Zdrowa szła,a chorą ciągnełem za nią prawie bez obciążania. Jutro po kontroli powiem co i jak :)

Ja o podobnej godzinie pojawię się w poradni. Nie mam wyznaczonej konkretnej godziny, trzeba jedynie zjawić się w godzinach przyjęć pacjentów tj. 8-11 i odczekać jeśli jest kolejka.

to masz dobrze bo tylko od 8 do 11 U mnnie godziny to od 9 do 15 i ja miałą takie szczęscie ze czekałam od 8.30 do 14.30

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

alawpr wrote:

Stwierdzam fakt iz przed kontrolami coś nam sie forum wyciszyło. Każdy w domu siedzi cichutko i obgryza pazury!

nie wiem czy to to ALAWPR!!! Ja myslę ze każdy z nas jakoś coraz bardziej staje sie sparwny i ma mniej czasu na forum. ja jak przypomne sowje pierwsze dni w domu to tylko siedziałam na forum teraz robie troche więcj mam wiecej innych sparw (pozapisywałąm sie na szkolenia przez internet i troche się ucze do tego pisałą wniosek). Tak wiec pewnie bedzie coraz ciszej. Ale jak zaczną dołączać nowe połamańce siedzące tlyko an pupie to będzie ruch

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pewnie masz racje Kasiu. Sama widze po sobie ,że teraz moge o wiele więcej zrobic z krótkim gipsem. Ale laptop bez jednej przerwy podłączony do forum i nawet przechodzac zawsze zerkne czy jest coś nowego. Przychodzi czas na powolny powrót do życia normalnego.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

alawpr wrote:

Pewnie masz racje Kasiu. Sama widze po sobie ,że teraz moge o wiele więcej zrobic z krótkim gipsem. Ale laptop bez jednej przerwy podłączony do forum i nawet przechodzac zawsze zerkne czy jest coś nowego. Przychodzi czas na powolny powrót do życia normalnego.

ja tez praktycznie cały zcas mam włączony net i zagladam ale wiem że jak tlyko bede mogła wychodzic z domu to moje życie się zmieni

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja wyszłam do domu we czwartek wieczorem w piątek cały dzien ryczałam bo maz po 6 wyszedł do pracy zostawiając mnie w salonie na kanapie obstawioną jedzeniem ale............. siku musiałąm sama i umierałą z bólu. W sobote dalszy dół i poszukiwanie informacji w necie i............. odnalezienie Was. od rau zaczełą pisac i to duzo pisac bo nic nie wiedziałą o wszsytko pytałam byłam zagubiona zapłakana i załamana
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

alawpr wrote:

Nawet wypad do kolezanki na kawe jak mąż cie podwiezie do niej to będzie cud świata. Wyjście z domu po długim unieruchomieniu to najpiękniejsza sprawa.

mam taką jedna 3 kaltki dalej wiec ak tlyko będe mogła wyjsc to i samam pójdę A i w koncu może do znajomych zaczniemy jeździć chociaz na chwilę na kawke i do logopedy pójde z synem i na zajęcia otwarte do córy. Oby tylko................. jak męża nie będzie to taksi wezme

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

kasiek79 wrote:

ja wyszłam do domu we czwartek wieczorem w piątek cały dzien ryczałam bo maz po 6 wyszedł do pracy zostawiając mnie w salonie na kanapie obstawioną jedzeniem ale............. siku musiałąm sama i umierałą z bólu. W sobote dalszy dół i poszukiwanie informacji w necie i............. odnalezienie Was. od rau zaczełą pisac i to duzo pisac bo nic nie wiedziałą o wszsytko pytałam byłam zagubiona zapłakana i załamana

Oj taki scenariusz to tylko dół. Ja miałam to szczęście ,że mąż był ze mna cały czas. Przyjechał starszy syn i było całkiem inaczej niz u ciebie. Zreszta mam duże dzieci więc to inna bajka . miałam z kim gadac i wybeczec sie. A beczałam bez jednej przerwy ;-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się

Komentowanie zawartości tej strony możliwe jest po zalogowaniu



Zaloguj się
 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...