Skocz do zawartości
Forum Odszkodowania

Złamanie nogi - rehabilitacja


master_44
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

marchewka wrote:
alawpr wrote:
Marcheweczko przebrnełas przez nasze grafomaństwo?
taaaaaaak, ale piszecie dużo, ja się wyautowałam bo chwytam życie czlowieka dwunoznego i truchleję na myśl o powtórce z półtorarocznej rozrywki, więc zaglądam tu jak już większość śpi ;-)
ale jak mnie skroją to pewnie włączę się bardziej bo będę leżeć i kwiczeć z bólu i nieszcząścia, jeszcze dostaję schizy że mnie zszyją jak jakiś baleron i będę mieć wielką glizdę na nodze do konca życia (mam 24cm szwu)
Rozumiem Twoją udrękę i szczerze współczuję, na pewno będę trzymać kciuki żeby się wszystko powiodło i jak najmniej bolało.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

marchewka wrote:

alawpr wrote:

Marchewko będziesz miała więcej czasu na życie przed operacją,bo może po tym będziesz musiała troszke zwolnic/

właśnie, to jest bardzo stresujące, już już niby czlowiek normalny, wszyscy myslą, że zdrowy a tu od nowa, powtórka, wszysko się zapętla, ale jak pomyślę, że mi to wszystko zajmie trzy (!) lata to mi się źle robi

To wtedy będziesz naszą weteranką jak KOREl . Poprawią co złe i bedzie już po wszystkim. W jakim szpitalu będziesz rezydowac?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aurora wrote:
marchewka wrote:
edziag wrote:
hej marchewa co się stało że cię przesunęli?
termin, który mi dziś dali mi nie przypasował, a najbliższy wolny był 16.11, to nie miałam wyboru, ale to nic poważnego, co się odwlecze to nie uciecze ;-)
Żeby tyle czasu się męczyć, to jest straszne, jak Ty to znosisz?
przesuwanie terminu to akurat dobrze, czuję się jakbym spod szafotu uciekła, no a całe leczenie to coraz gorzej, niby funkcjonuję normalnie, bo pracuję, jeżdżę autem itd. ale nie biegam, nie podskakuję, nie mogę za bardzo się zmęczyć bo wysiada mi kręgoslup, takie życie na zwolnionych obrotach, przykre jak myślę co powinnam i co mogłabym teraz robić a nie robię. i jest mi przykro, że lekarz do mnie mówi: a gdzie się pani tak spieszy? i co mu powiedziec, że ok, mogę sobie tak zyć cały czas i jest dobrze? nie ma sprawy, nie trzeba mi pomagać, samo się złamało to się samo zrośnie?
no ale jak łapię dola to tu wpadam i mi lepiej, bo widzę że wola walki w narodzie jest, więc walczę dalej razem z wami ;-)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aurora wrote:
marchewka wrote:
Aurora wrote:
Dlaczego mnie opuściłaś, co się stało?
nie opuszczam, będe myślami z Tobą tego 26, koleżanko z płytką ;-)
ciekawe czy Ci zechcą już to wyjąć?
Wątpię bo coś ostatnio gadali, że za rok dopiero. Ale boję się tego USG, że mi tam coś wynajdą złego :( Ale z drugiej strony lepiej wiedzieć co tam siedzi...
eeeeeee tam, nie martw się na zapas, jakby Ci się coś działo to byś już wcześniej sama wiedziała, zresztą co ma być to będzie, nie ma rady, trzymam kciuki ;-)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

alawpr wrote:

Marchewka ,poproś aby ci zrobili piękny seksowny szewek;-)

nic z tego, nie ma w secie z operacją chirurga plastyka, mogę sobie pomarzyć...mam jeszcze nadzieję, że mój doktor jakoś się postara, ale jak widzę co ten szpital zrobił na brzuchu mojemu męzowi to truchleję ze strachu....ale nie zapeszajmy, może się uda

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marchewko , ja już sie pogodziłam z tym co mnie spotkało i z tym co może jeszcze byc. Nie mam na to wpływu . Muszę zdac sie na kogoś kto mnie leczy i na to co mi przyniesie los. Nie chcę aby zabrzmiało to górnolotnie ale taka jest prawda. Moje zdrowie nie zależy już odemnie a szkoda. Nie chciałam byc osobą z powikłaniami a jestem. Nic na to nie poradzę. Czy to pech- nie. Stało sie ,aże bardzo pragnę wrócic do normalnego życia przed więc zrobię wszystko i poddam sie wszystkiemu abym odzyskała swoje życie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

alawpr wrote:

marchewka wrote:

alawpr wrote:

Marchewko będziesz miała więcej czasu na życie przed operacją,bo może po tym będziesz musiała troszke zwolnic/

właśnie, to jest bardzo stresujące, już już niby czlowiek normalny, wszyscy myslą, że zdrowy a tu od nowa, powtórka, wszysko się zapętla, ale jak pomyślę, że mi to wszystko zajmie trzy (!) lata to mi się źle robi

To wtedy będziesz naszą weteranką jak KOREl . Poprawią co złe i bedzie już po wszystkim. W jakim szpitalu będziesz rezydowac?

msw

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

alawpr wrote:
Marchewko , ja już sie pogodziłam z tym co mnie spotkało i z tym co może jeszcze byc. Nie mam na to wpływu . Muszę zdac sie na kogoś kto mnie leczy i na to co mi przyniesie los. Nie chcę aby zabrzmiało to górnolotnie ale taka jest prawda. Moje zdrowie nie zależy już odemnie a szkoda. Nie chciałam byc osobą z powikłaniami a jestem. Nic na to nie poradzę. Czy to pech- nie. Stało sie ,aże bardzo pragnę wrócic do normalnego życia przed więc zrobię wszystko i poddam sie wszystkiemu abym odzyskała swoje życie.
super, że tak Ci się udaje mysleć, ja też się staram, już nie zadaję sobie pytania dlaczego ja? bo akurat to, że mam tylko złamaną nogę to cud, miałam super warunki, żeby się zabić albo uszkodzić kręgosłup, więc generalnie jestem zadowolona, ale czlowiek jest tak skonstruowany, że ciągle chce więcej, tak jak niektórzy mają z kasą. to ja tak mam z nogą, na początku myslałam, oby tylko nie obcięli nogi, potem; oby tylko dobrze złożyli, potem: oby się dobrze zrosła, a teraz jak już normalnie chodzę i uważam się za zdrową (choć to akurat nieprawda) to myślę: oby mi ladnie zszyli...wiem, glupie to jest, bo najwazniejszy jest zrost, no ale tak mam
więc zazroszczę Ci bardzo, bo mądrze mówisz i wiem że tak własnie trzeba robić
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem Wam, że ja już się pogodziłam z losem, trudno stało się, nic nie zrobię. Na szczęście jakoś to wszystko na razie u mnie idzie i jak czytam o innych przypadkach, to Bogu dziękuję, że to tak. Rehabilitacja jest trudna, chodzenie sprawia ból ale muszę z tym walczyć bo co innego mi pozostaje?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

alawpr wrote:

Mówie o W-wie

moim lekarzem jest kto inny, ale dr Ruszczak też konsultował mój przypadek, więc co do diagnozy jestem pewna, że mają rację i ufam im całkowicie, ale wiem, że ten szpital jest tak przepelniony, że lekarze nie mają po prostu czasu na pacjenta, więc moga niektóre rzeczy robić np szybciej, bo w kolejce x następnych i zamiast dać mi te nieszczęsne 52 szwy jak we Francji, po których skóra mi się nie rozlazła na boki i blizny nie widać to dadzą mi 20 i będę mieć wielką glizdę. poza tym, jakoś myslę sobie, że skoro mam tak opźniony zrost to może trzeba bylo cos robić wcześniej a nie czekać? nie chcę się nakręcać na jakieś żale, bo może to co było zdecydowane bylo najlepsze? nie wiem, może te blachy to cale zło i żadne koórki macierzyste i tak by nie pomogły? nie wiem, ot tak mi przykro, że to tyle trwa...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja na poczatku chciałam lekki gips,póżniej jak miałam lekki czekałam na krótki. Czytałam w necie o komórkach macierzystych, jak uslyszałam to sie poryczałam- nie z radości tylko ze strachu. Teraz pragnę zdjęcia gipsu. nie dogodzi . Bez przerwy czegoś jeszcze sie chce. A to przecież normalna kolej rzeczy . Kiedys to bedzie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

byłam tam raz, zostalam potraktowana per noga przez sławnego profesora, ktory o mojej nodze mówił do mojego męża a nie do mnie (jakby nie wierzył, że zrozumiem) no i chciał mnie wstawić w ciężki gips na kilka miesięcy, nie moglam się pogodzić ani z jednym ani z drugim i szukałam kolejnego lekarza, trafiłam na 10 sekund do ordynatora z msw, który powiedział,że blachy wystarczą i wszystko trzymaja, potem do otwocka, gdzie metodą krakowskiego targu wyciągając wnioski z dwóch poprzednich wizyt dałam się wbić w lekki gips na 1,5 miesiąca, a potem doczekalam się na umawianą 2 miesiące wczesniej wizytę w msw u innego doktora i tak już zostało. zresztą do msw mam 1o minut spacerem, więc chodzenie na rehabilitację było dla mnie wygodne i wlaściwie jedyne dostepne, bo nie mogłam wleźć do autobusu, żeby gdziekolwiek indziej dojechać. a doktor ok, młody, nie zmęczzony pacjentami, raczej z gatunku pasjonatów swojej pracy wydał mi się godny zaufania i tak to trwa. pomyslałam sobie, ja w końcu mam te 33 lata i jakiś klient też mogłby powiedzieć gówniara się nie zna, więc trzeba ufać młodym. zresztą wszystko jest konsultowane z innymi lekarzami, m.in z dr Ruszczakiem. więc chyba jest ok, tylko czasem jak czytam co tu jeszcze ludziom robią to sobie myślę, że może i mi by się przydało? ale nie wiem, to jest jakieś nieustające błądzenie
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

LillaKorn wrote:
Dota wrote:
eliska wrote:
hmmm, jak pytałam lekarza na kontroli (prawie miesiąc temu) kiedy będe miała wyciagane druty, to powiedział, ze za pół roku, czyli gdybym wróciła do pracy po tych 182 dniach to przepracowałabym jakiś miesiąc i znów musiałabym isć na chorobowe.........
Aby znowu iść na zwolnienie (po wykorzystaniu 182 dni) musi być 60 dni przerwy.
Czyli nowe zachorowanie musi być po 60 dniach przerwy. Do tej przerwy oprócz pracy wlicza się też urlop.
Dota przy nowej chorobie nie musi być 60-dniowej przerwy. Ta przerwa obowiązuje, jeśli chorujemy na to samo np. ponownie idziemy na zwolnienie z powodu nogi.
Ja piszę o naszej sytuacji-usunięcie zespolenia ma związek z pierwotnym zachorowaniem (złamaniem). Co prawda numery statystyczne chorób na druku ZLA będą różne.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kurdek dziewczyny chyba łapię "doła" ? A może to "zmęczenie materiału" ? W każdym bądź razie mam to drugi raz od złamania. Nic mi się nie chce, jestem zła (jak osa),strasznie drażliwa i wkurzona sama na siebie. Chyba się zaszyję w odosobnieniu i przepłaczę ten czas. :|Jak się nie odezwę przez jakiś czas tzn. że ucięłam połamaną i leżę na OIOM-ie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja swojego największego doła przeszłam 5,5 miesiąca po złamaniu. Wydawało mi się, że kości nigdy się nie zrosną a ja już nigdy nie będę samodzielnie chodzić.

Gdyby mnie z domu nie zabrał do siebie na drugi koniec Polski ktoś bliski to jak nic wylądowałabym w wariatkowie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

czesc

ja miałem otwarte złamanie uda na początku sierpnia, wstawili mi gwóźdz sródszpikowy, po 5 tyg pozwolili chodzic o dwóch kulach pachowych z małym obciązaniem nogi(pewnie byłoby to wczesniej, ale tyle musiałem ogolnie lezec w szpitalu), ciężko mi to szło, bo taki sam gwózdz mam w ramieniu.. 3 tyg pozniej czyli po 8 tyg od złamania zacząłem chodzic o jednej kuli, ciekawe jak długo jeszcze?? Zebyscie nie mysleli ze taki ze mnie szczęsciarz i szybko sie zrastam dodam ze ręka nie zrosła się prawie wcale i prawie od 3 miesięcy musi wystarczac mi jedna :( kiedys w koncu musi sie zrosnąć, prawda? :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się

Komentowanie zawartości tej strony możliwe jest po zalogowaniu



Zaloguj się
 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...