Skocz do zawartości
Forum Odszkodowania

Złamanie nogi - rehabilitacja


master_44
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

 

Aurora wrote:

alawpr wrote:

edziag wrote:

I jeszcze jedno pytanie, lekarz na wizycie mówił coś o jonoforezie, myślałam, że na to wypisał mi skierowanie ale w domu okazało się że dostałam skierowanie do poradni rehabilitacyjnej. i tu mam pytanie czy są lekarze rehabilitanci? bo nie mam pojęcia co z tym papiórkiem zrobić, zwykły rehabilitant może mi zabiegi jakieś przepisać czy musi to być dr rehabilitacji o ile taki jest? wiem że głupie to pytanie ale byłam pewna że mój orto przepisze mi jakieś konkretne zabiegi a nie odeśle w nieznane....

Rehabilitant ci zapoda cwiczenia-tak mi sie wydaje? Ja rehabilitacje mam na oddziałe szpitalnym gdzie sie leczę i rehabilitant wszystko wie co i jak z moja nogą. Ale wydaje mi sie ,że ci w poradni to przeciez specjalisci to powinni wiedziec co z toba robic.Zabierz ze soba jakies papierzyska dotyczace twego urazu to ,to pewnie im jakoś naswietli obraz urazu.

To naprawdę jest fajne, że jest pełna współpraca między Twoim lekarzem a rehabilitantem, masz pewność, że ćwiczysz tak, jak powinnaś przy swoim schorzeniu.

Tak ,tu masz racje. Jakoś z głowa to sobie poukładali. Na oddziale jest sala do rehabilitacji i cały czas są rehabilitanci.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Aurora wrote:

alawpr wrote:

To tak sobie mysle ,że u mnie pewnie bedzie tak samo.Co z tego że kolano bedzie jako tako ruchome jak staw skokowy bedzie sztywny? Kurka wodna ,szlak by to.....

Niestety, jeszcze dużo ciężkiej pracy przed Tobą. Ale dasz radę!!!!!!!!!

Nie poddam się, juz tyle bujam sie z tym dziadostwem ,że najnormalniej w swiecie się zawziełam.Ale mam lekkiego cykora przed uwolnieniem całkiem nogi z gipsu. Jak ja będę funkcjonowac? Co wtedy bedzie mi chronic ta nogę. Chyba Lilla bedzie mi musiała dac dużego kopa i wytłumaczyc co i jak?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

alawpr wrote:

Aurora wrote:

alawpr wrote:

To tak sobie mysle ,że u mnie pewnie bedzie tak samo.Co z tego że kolano bedzie jako tako ruchome jak staw skokowy bedzie sztywny? Kurka wodna ,szlak by to.....

Niestety, jeszcze dużo ciężkiej pracy przed Tobą. Ale dasz radę!!!!!!!!!

Nie poddam się, juz tyle bujam sie z tym dziadostwem ,że najnormalniej w swiecie się zawziełam.Ale mam lekkiego cykora przed uwolnieniem całkiem nogi z gipsu. Jak ja będę funkcjonowac? Co wtedy bedzie mi chronic ta nogę. Chyba Lilla bedzie mi musiała dac dużego kopa i wytłumaczyc co i jak?

Będzie bardzo ciężko na początku bo stopa będzie bardzo osłabiona. U mnie stawanie na nią było męką, nie wyobrażałam sobie jak można chodzić tylko o jednej kuli a co dopiero bez. Ledwo o dwóch dawałam radę. Jednak z czasem będzie coraz lepiej. Ja naprawdę podziwiam ludzi, którym zdejmą gips i oni zaraz są w stanie pomykać bez kul. Dla mnie to było awykonalne. Ból był straszny. Cała się trzęsłam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

alawpr wrote:

Po ciszy na forum,widac że kazdy jakos czuje sie lepiej i powraca do zycia. I bardzo dobrze ;-)

Poza tym w weekendy, gdy wszyscy są w domu, łatwiej oderwać się od komputera i tematu "noga".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

alawpr wrote:

Aurora u mnie po 7 miesiacach wywiozą mnie na wózku na bank ,bo dostane delirium jak nic.

To już niedługo :) Ćwicz pilnie i wzmacniaj mięśnie przed tą chwilą!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

edziag wrote:

Aurora wrote:

Edziag, super, że możesz już obciążać nogę! Z autem popróbuj najpierw na placyku, podejrzewam, że szybciej zaczniesz dobrze jeździć niż chodzić na tę nogę. Powodzenia! A kto zacz, ten Hawkins i jaką wymyślił, czy też miał linię - nie wiem.

dzisiaj wieczorem wsiadam do samochodu i ..... zobaczymy, zdam wam jutro relację... czy samochód i ja przetrwaliśmy cało tę próbę.

Ja właśnie wróciłam z pierwszej jazdy od ponad 4 miesięcy. Samochód cały, mąż przeżył a mój staw okazał się miłośnikiem motoryzacji. Faktycznie lepiej wychodzi mi obsługa pedałów niż chodzenie. W związku z zaliczonym egzaminem od jutra kończy się etap uzależnienia od rodziny. Jeden mankament to dojście na parking, które póki co zajmuje mi sporo czasu ale przecież nigdzie mi się nie spieszy :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

alawpr wrote:

Po ciszy na forum,widac że kazdy jakos czuje sie lepiej i powraca do zycia. I bardzo dobrze ;-)

A ja pochwalę się. Może to nic wielkiego, ale dla mnie to ...........................Byłam wczoraj w kinie-dzieci mnie nakusiły. Oni mieli obiecane kino już dawno i stwierdzili, że ja też mogę. Na początku miałam obiekcje, ale mnie przekonali i spędziłam super popołudnie i wieczór. Ale potem byłam tak zmęczona( no kurde- po czym??? po przyjemności???), że nie wiem jak to jest jak się zaczyna pracę. Lilla jakie były Twoje odczucia-Ty też byłaś zmęczona? No i nie wspomnę o bólu nogi, wieczorem dał się porządnie we znaki, bo po kinie był jeszcze Mc Donalds. Ale nie żałuję, było super!!!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O rany Witch właśnie przeczytałam, że się zmotoryzowałaś. WIELKIE gratulacje!!!!!!!! Ja już też o tym marzę. Jeszcze tydzień(tak zalecał chirurg, aby nie nadwyrężyć brzucha) i mam nadzieję też jeździć. Nie tylko autem, bo rowerek rdzewieje. Bo wielkiej kłótni kto kiedy ma jeździć z dzieci zapał minął i tylko nieliczni go dosiadają(czyt. mąż i najstarszy syn)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

witch wrote:

edziag wrote:

Aurora wrote:

Edziag, super, że możesz już obciążać nogę! Z autem popróbuj najpierw na placyku, podejrzewam, że szybciej zaczniesz dobrze jeździć niż chodzić na tę nogę. Powodzenia! A kto zacz, ten Hawkins i jaką wymyślił, czy też miał linię - nie wiem.

dzisiaj wieczorem wsiadam do samochodu i ..... zobaczymy, zdam wam jutro relację... czy samochód i ja przetrwaliśmy cało tę próbę.

Ja właśnie wróciłam z pierwszej jazdy od ponad 4 miesięcy. Samochód cały, mąż przeżył a mój staw okazał się miłośnikiem motoryzacji. Faktycznie lepiej wychodzi mi obsługa pedałów niż chodzenie. W związku z zaliczonym egzaminem od jutra kończy się etap uzależnienia od rodziny. Jeden mankament to dojście na parking, które póki co zajmuje mi sporo czasu ale przecież nigdzie mi się nie spieszy :)

To wspaniale!!! Moim zdaniem to raczej kwestia wyczucia jak należy teraz naciskać pedały, niż bólu, itp. Dobrze, że się odważyłaś!!!! A te jazdy to też dobre ćwiczenie jest !!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

edziag wrote:
kule wkurzają mnie na maxa a najbardziej to że jak bym ich nie oparła za 5 sekund lądują z wielkim hukiem na podłodze bez względu na to gdzie jestem wzbudza to ogólną sensację wrrrrrr...
Edziag nie musisz ich polubić, ale musisz z nimi w jako takiej zgodzie żyć. Nie masz innego wyjścia tak jak każdy z nas. Może dla lepszego samopoczucia zapomnij, że to kule ale wyobrażaj sobie że to kijki do nordic walking :) a Ty doginasz z nimi dla zdrowotności.
Przyjdzie czas, że stopniowo najpierw jeden potem drugiej podziękujesz za "pomoc". Już niedługo.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Aurora wrote:

alawpr wrote:

Tarapat , mi lekarz powiedział ,ze ile noga uwięziona w gipsie tyle trwa rehabilitacja do stanu przed. Ciekawa jestem tego bardzo czy ma racje?

Oby miał rację!!! Ale przeważnie jest tak, że trwa to dwa, trzy razy dłużej niż unieruchomienie. Taka jest podobno reguła. Potem należy zacząć się niepokoić.

Aurora a nie wiesz jak to jest z nami zaśrubowanymi, bo my przecież bez gipsu, ale też pourazowe jesteśmy??? Może coś słyszałaś, bo to co rzekł mi doktor ( że powrót do sprawności trwa 6-9 miesięcy), to tylko zarys. No i czy ten powrót to pełna sprawność-jak sprzed złamania??? Tego to pewnie nikt nie wie?????

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

jasmar wrote:

alawpr wrote:

Po ciszy na forum,widac że kazdy jakos czuje sie lepiej i powraca do zycia. I bardzo dobrze ;-)

A ja pochwalę się. Może to nic wielkiego, ale dla mnie to ...........................Byłam wczoraj w kinie-dzieci mnie nakusiły. Oni mieli obiecane kino już dawno i stwierdzili, że ja też mogę. Na początku miałam obiekcje, ale mnie przekonali i spędziłam super popołudnie i wieczór. Ale potem byłam tak zmęczona( no kurde- po czym??? po przyjemności???), że nie wiem jak to jest jak się zaczyna pracę. Lilla jakie były Twoje odczucia-Ty też byłaś zmęczona? No i nie wspomnę o bólu nogi, wieczorem dał się porządnie we znaki, bo po kinie był jeszcze Mc Donalds. Ale nie żałuję, było super!!!!!

Fajnie, tak trzymać, ja dziś na basenie byłam ale w roli widza i żeby zrobić zwiady. Nie zabrałam kostiumu i to był mój błąd bo teraz wiem, że dałabym radę ale chciałam najpierw zobaczyć jak tam jest, ocenić pod kątem moich ograniczeń. A do basenu wchodzi się po normalnych schodach (nie drabince), jest wygodna poręcz, a w wodzie różne bajery: masaże, itp. Z zadrością patrzyłam na innych, no ale cóż, następnym razem basen mój!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aurora najlepszym ćwiczeniem jest zejście, wejścia na 4 piętro i dojście o jednej kuli na parking a to ok 1 km. Ale jazda była naprawdę super. Chyba już dawno z niczego się tak nie cieszyłam jak z pokonania kilku skrzyżowań bez najechania komuś na kuper :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Aurora wrote:

ja dziś na basenie byłam ale w roli widza i żeby zrobić zwiady. Nie zabrałam kostiumu i to był mój błąd bo teraz wiem, że dałabym radę ale chciałam najpierw zobaczyć jak tam jest, ocenić pod kątem moich ograniczeń. A do basenu wchodzi się po normalnych schodach (nie drabince), jest wygodna poręcz, a w wodzie różne bajery: masaże, itp. Z zadrością patrzyłam na innych, no ale cóż, następnym razem basen mój!!!

To super odważna kobieto. To co robisz dodaje mi sił i biorę przykład z Was. Może i ja w grudniu odważę się na basen???

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

witch wrote:

Aurora najlepszym ćwiczeniem jest zejście, wejścia na 4 piętro i dojście o jednej kuli na parking a to ok 1 km. Ale jazda była naprawdę super. Chyba już dawno z niczego się tak nie cieszyłam jak z pokonania kilku skrzyżowań bez najechania komuś na kuper :)

No właśnie przeczytałam, że 1 kuli używasz. Ale odległość na parking imponująca. Już masz u mnie medal nie za jazdy ale za to przejście 1 km.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

jasmar wrote:

Aurora wrote:

alawpr wrote:

Tarapat , mi lekarz powiedział ,ze ile noga uwięziona w gipsie tyle trwa rehabilitacja do stanu przed. Ciekawa jestem tego bardzo czy ma racje?

Oby miał rację!!! Ale przeważnie jest tak, że trwa to dwa, trzy razy dłużej niż unieruchomienie. Taka jest podobno reguła. Potem należy zacząć się niepokoić.

Aurora a nie wiesz jak to jest z nami zaśrubowanymi, bo my przecież bez gipsu, ale też pourazowe jesteśmy??? Może coś słyszałaś, bo to co rzekł mi doktor ( że powrót do sprawności trwa 6-9 miesięcy), to tylko zarys. No i czy ten powrót to pełna sprawność-jak sprzed złamania??? Tego to pewnie nikt nie wie?????

Mnie się wydaje, że nie chodzi stricte o gips, ale o unieruchomienie samej nogi bo co z tego, że nie miałam gipsu, jak w ogóle tej nogi nie używałam, nie ruszałam nią i strasznie chuda się zrobiła i słaba. Ja mój czas powrotu liczę od momentu gdy pozwolono mi ją całkowicie obciążać. Ale to moja wersja.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jasmar wrote:
O rany Witch właśnie przeczytałam, że się zmotoryzowałaś. WIELKIE gratulacje!!!!!!!! Ja już też o tym marzę. Jeszcze tydzień(tak zalecał chirurg, aby nie nadwyrężyć brzucha) i mam nadzieję też jeździć. Nie tylko autem, bo rowerek rdzewieje. Bo wielkiej kłótni kto kiedy ma jeździć z dzieci zapał minął i tylko nieliczni go dosiadają(czyt. mąż i najstarszy syn)
Dzięki Jasmar. Musiałam się odważyć - za tydzień mam wizytę u ortopedy a wcześniej muszę zrobić RTG i znowu musiałby ktoś się zwalniać z pracy aby mnie zwieźć i tu i tu. A tak sprawdziłam się i wiem, że dojadę już sama bez żadnych problemów.
W kinie odchamić się byłam w piątek. Miłe wyjście. Wczoraj miałam gości, których obsłużyłam sama(z niewielką pomocą męża) jak za dawnych czasów a dziś ta jazda. Zaczynam widzieć iskierkę nadziei, że wszystko wróci już niedługo do normy. Wczoraj nawet próbowałam się "pogibać" w rytm melodii ( szło dość ciekawie). Dziewczyny nie jest tak źle w końcu i dla nas w tej kałuży słonko zaświeci :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Aurora wrote:

No właśnie, jak Ty to zrobiłaś, bo ja przysiadu nie potrafię zrobić normalnego?!

Ja kucnęłam tylko na jednej nodze, druga podpierała się bardzo lekko palcami. Tak jakoś się zapomniałam, ale już teraz będę pamiętać, że to masakra-ból kolana- teoretycznie zdrowego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

witch wrote:

Aurora najlepszym ćwiczeniem jest zejście, wejścia na 4 piętro i dojście o jednej kuli na parking a to ok 1 km. Ale jazda była naprawdę super. Chyba już dawno z niczego się tak nie cieszyłam jak z pokonania kilku skrzyżowań bez najechania komuś na kuper :)

Rozumiem, też kiedyś pisałam, że najgorsze były dla mnie schody i samo chodzenie. Obecine po schodach wchodzę normalnie (ale trzymam się poręczy), a schodzę dostawiając nogę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Aurora wrote:

alawpr wrote:

Dla mnie może byc i x3, aby tylko ta sprawnośc wróciła do stanu przed ;-)

Popieram!!!

Czasami boję się że to nie nastąpi i już na zawsze ta noga będzie gorsza

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jasmar przede wszystkim potrzebna jest pewność,przekonanie że dasz radę coś zrobić. Odwaga potrzebna jest już w trakcie dokonywania dzieła. A po wszystkim ogromna duma, że się udało. Próbuj dziewczyno wszystkiego. Nie od razu będzie Ci wychodziło to czy tamto ale nie zniechęcaj się tylko pruj do przodu po trupach. W końcu musi się udać. A wtedy szafka medali Cię czeka :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Aurora wrote:

Mnie się wydaje, że nie chodzi stricte o gips, ale o unieruchomienie samej nogi bo co z tego, że nie miałam gipsu, jak w ogóle tej nogi nie używałam, nie ruszałam nią i strasznie chuda się zrobiła i słaba. Ja mój czas powrotu liczę od momentu gdy pozwolono mi ją całkowicie obciążać. Ale to moja wersja.

Czyli mój się jeszcze nie zaczął.............. o mamuniu....... kiedy to nastąpi. Liczę na magię daty 3 grudnia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

edziag wrote:
uffff jak się nie odzywam to się nie odzywam ale jak już zacznę to skończyć nie umiem ;) od przyszłego tyg zaczynam prywatnie rehabilitację, ciekawe co mi wymyślą, powiedzcie co mam zrobić z tym skierowanie bo głupia jestem i nie wiem.
Edziaq miałam dokładnie ta sama sytuacje, oczywiście są lekarze rehabilitanci, ale tam też trzeba się zapisać na wizytę potem czekać itd itd. Ja po prostu się wróciłam do mojego ortopedy, weszłam szybciutko bez kolejki powiedziałam grzecznie żeby mi tu tylko dopisał, wróciłam z tym na rehabilitacje. Tylko mi tez zapisał jonoforezę, a ze złomem mi nie chcieli robić tego zabiegu, więc poproś o pole magnetyczne, dokładnie ta sama sytuacja, hehe.

Ew. możesz też podejść na oddział i powiedzieć któremuś ortopedzie, że Ci nie wypisali i masz problem z przyjęciem na rehabilitacje. To kwestia minutki.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

jasmar wrote:

Witch czy Ty na parking zasuwasz już bez kul???? Bo Aurora o ile dobrze pamiętam chodzi już bez. A może coś pokręciłam?????

Chodzę bez kul, ale na dwór na krótkie dystanse zabieram jedną (często nie korzystam, tylko ją trzymam uniesioną do góry), a na długie dystanse to nawet dwie. Po prostu czuję się pewniej, to jest taki mój znak ostrzegawczy: uwaga, nie wejdź we mnie bo mogę się nie utrzymać na nogach (a już w markecie to obowiązkowo z dwiema, bo ludzie jak te błędne owce chodzą i się ich boję).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się

Komentowanie zawartości tej strony możliwe jest po zalogowaniu



Zaloguj się
 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...