Skocz do zawartości
Forum Odszkodowania

Złamanie nogi - rehabilitacja


master_44
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

 

LillaKorn wrote:

witch wrote:

No tak - "kalece "się nie odmawia. Czyli wykorzystują Cię na maksa :)

No wiesz, przedtem mieli przymusowe 7,5 miesięczne zastępstwo za mnie.

Ano mieli ale przecież nie chciałaś tego tak jak każda z nas. 7,5 m-ca to jednak szmat czasu. Trudno wpaść w rytm po takim czasie ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lilla ja mam nadzieję, że mnie też trochę przyoszczędzają jak wrócę do pracy. Bo najgorsze będą w mojej sytuacji dyzury na korytarzach i bieganie po piętrach. Ale zobaczę o to będę się martwić później.

Witch wielkie dzięki za tak miłe słowa-rodzinka odczuwa to, że musiałam tak zrobić- nie traktuje tego jako wyczynu. A ja wiem ile mnie to kosztowało.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jasmar wrote:
Lilla ja mam nadzieję, że mnie też trochę przyoszczędzają jak wrócę do pracy. Bo najgorsze będą w mojej sytuacji dyzury na korytarzach i bieganie po piętrach. Ale zobaczę o to będę się martwić później.
Witch wielkie dzięki za tak miłe słowa-rodzinka odczuwa to, że musiałam tak zrobić- nie traktuje tego jako wyczynu. A ja wiem ile mnie to kosztowało.
Pisząc o logistyce to właśnie tego to dotyczylo, że dokumenty, które musiałabym sama dotaszczyć nosił za mnie kto inny i co bylo przemiłe nie musiałam prosić, bo do takich nie należę, ruszałam samą (jeszce z kulą) a kumpela podnosiła się zza biurka i pod karą zrzucenia mnie ze schodów odbierałam mi z rąk papierzyska.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jasmar wrote:
Lilla ja mam nadzieję, że mnie też trochę przyoszczędzają jak wrócę do pracy. Bo najgorsze będą w mojej sytuacji dyzury na korytarzach i bieganie po piętrach. Ale zobaczę o to będę się martwić później.
Witch wielkie dzięki za tak miłe słowa-rodzinka odczuwa to, że musiałam tak zrobić- nie traktuje tego jako wyczynu. A ja wiem ile mnie to kosztowało.
Dlatego ja zamierzam prosić mojego lekarza medycyny pracy, żeby mi napisał na zdolności, do czego nie należy mnie "wykorzystywać" + kwestia trzymania nogi na podwyższeniu. Rozmawiałam z Kadrami i mówiły mi dziewczyny, że ludzie często mają na zdolności różne zalecenia i trzeba potem samemu pilnować, żeby były respektowane. Stąd też wolę pewne rzeczy na piśmie mieć bo jak już się kilkukrotnie przekonałam, zdrowy połamanego nie do końca zrozumie. Nie przewiduję co prawda problemów, ale ostrożnośc nie zawadzi.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

LillaKorn wrote:
jasmar wrote:
Lilla ja mam nadzieję, że mnie też trochę przyoszczędzają jak wrócę do pracy. Bo najgorsze będą w mojej sytuacji dyzury na korytarzach i bieganie po piętrach. Ale zobaczę o to będę się martwić później.
Witch wielkie dzięki za tak miłe słowa-rodzinka odczuwa to, że musiałam tak zrobić- nie traktuje tego jako wyczynu. A ja wiem ile mnie to kosztowało.
Pisząc o logistyce to właśnie tego to dotyczylo, że dokumenty, które musiałabym sama dotaszczyć nosił za mnie kto inny i co bylo przemiłe nie musiałam prosić, bo do takich nie należę, ruszałam samą (jeszce z kulą) a kumpela podnosiła się zza biurka i pod karą zrzucenia mnie ze schodów odbierałam mi z rąk papierzyska.
To rzeczywiście bardzo miłe.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Byłam pełna obaw jak to będzie i przyjęłam wariant bez taryfy ulgowej z opcją powrotu na L4 po "odpękaniu" 60 dni liczączonych z urlopem. Okazało się, że pracuję w fajnym zespole i narazie pracuję dalej a kolejny dzień wiadomo jest lepszy od poprzedniego. Był tylko jeden zgrzyt jak szef chcial mnie koniecznie wysłać na szkolenie do Warszawki. Skończyło się tym, że wmieszała się w to najwyższa wladza i zwolniła mnie z tego obowiązku.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No ja to po klasie chodzić będę -nie wyobrażam sobie abym tylko siedziała. A gdybym miała przerwy bez dyżurów to wtedy nogę mogę chociaż na 5-10 min dac w górę. Dobrze Aurora, że napisałaś że tak może być zalecone. A nie bardzo widzę powrót do pracy z kulą -jak Lilla. U mnie raczej nie wchodzi to w rachubę.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

jasmar wrote:

No ja to po klasie chodzić będę -nie wyobrażam sobie abym tylko siedziała. A gdybym miała przerwy bez dyżurów to wtedy nogę mogę chociaż na 5-10 min dac w górę. Dobrze Aurora, że napisałaś że tak może być zalecone. A nie bardzo widzę powrót do pracy z kulą -jak Lilla. U mnie raczej nie wchodzi to w rachubę.

Jak szłam się reaktywować do medycyny pracy to byłam jeszcze z dwoma kulami, bo w planie miałam natychmiastowe pójście na urlop. Pani na to czy nie będzie mi to przeszkadzać. Ja na to, że tak ale prace mam "przybiurkową". Więc ona popytała o stanowisko, rodzaj wykonywanych czynności i wypisala zaświadczenie. I tak miałam cykora jak to wszystko będzie wyglądać. Po uzyskaniu zaświadczenia zaczęłam intensywnie prpbować z jedną kulą, bo z dwoma w pracy funkcjonowanie wydawało mi się niemożliwe .....Na szczęście mam to już poza sobą.....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

edziag wrote:
eliska wrote:
jasmar wrote:
Kurczę nadal nie wiem jak to jest u Was ze stawianie stopy. ja stawiam normalnie, a przynajmniej tak mi się wydaje. Proszę napiszcie mi o co tu chodzi? Bo może nie jarzę.
no własnie też jestem ciekawa...
jak mi sciągli gips i nogę postawiłam na podłodze to moja sztywna stopa była odchylona była na prawo, jak ją troszke rozruszałam to potrafię ją postawić prosto (przynajmniej mi się tak wydaje), ale za to kolano gdzieś mi sie krzywi do srodka, nie wiem czy to takie złudzenie, bo kolano chude i mięśnia brak ? czy cos jest nie tak... boję się tej poniedziałkowej kontroli....
pisałam wam kiedyś że u mnie noga do kolana prosta a potem cała łydka w bok ucieka, pokazałam to babce która mnie masuje i wydała opinie, że mam skrzywioną oś nogi, czyli coś nie teges z mięśniami po wewnętrznej i zewnętrznej stronie kolana, podobno mam to jakoś wyćwiczyć ale nie wiem jeszcze jak :(
kurde ja tez tak mam i ze swtopa podobnie
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmmm chyba Wam zazdroszczę tego, że macie gdzie wracać. Ja obecnie zastanawiam się czy już zacząc poszukiwania nowej pracy i nie występować wcale o zasiłek rehabilitacyjny czy jednak leczyć się jak najdłużej ? Jednak obawa przed zimą, śliskimi chodnikami i ulicami oraz pewność, że nie stosowano by względem mnie taryfy ulgowej (co innego w starej ekipie) przechyla szalę na stronę leczenia. Przynajmniej przez okres zimy. Z wiosną zacznę szukać pracy chyba, że los i ZUS postanowi inaczej.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

alawpr wrote:
edziag wrote:
widzę, że wszyscy w rodzinnych pieleszach się grzeją :) odezwę się jutro, ja też powoli do żywych wracam, chociaż kule wkurzają mnie na maxa a najbardziej to że jak bym ich nie oparła za 5 sekund lądują z wielkim hukiem na podłodze bez względu na to gdzie jestem wzbudza to ogólną sensację wrrrrrr...
stopa nie zgina mi się nic, została na 90 stopniach i ani drgnie przez to nawet jak idę o kulach to kuleję :( jeju ile to jeszcze potrwa....
Edziag ,ja jak musze odstawic kule to musze sie nagłówkowac gdzie je oprzec ,żeby tez nie rąbneły.Masakra jakaś,pilnuje ich niemiłosiernie ,bo jakby rabneły dalej w miejsce gdzie nie siegne to mogiła ,zostane w tym miejscu na amen do czasu jak nie przyjdzie ratunek. Czasem jak jestem sama to mam schizę na ich punkcie i pilnuje ich jak oka w głowie.
a ja czasami jak z kanapy chce do kuchni to nawet nie biore kul tlyko skaczę na jednej nodze. Tak mi szybciej i nie musze się zastanawiac gdzie kule oprzec
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

alawpr wrote:

edziag wrote:

I jeszcze jedno pytanie, lekarz na wizycie mówił coś o jonoforezie, myślałam, że na to wypisał mi skierowanie ale w domu okazało się że dostałam skierowanie do poradni rehabilitacyjnej. i tu mam pytanie czy są lekarze rehabilitanci? bo nie mam pojęcia co z tym papiórkiem zrobić, zwykły rehabilitant może mi zabiegi jakieś przepisać czy musi to być dr rehabilitacji o ile taki jest? wiem że głupie to pytanie ale byłam pewna że mój orto przepisze mi jakieś konkretne zabiegi a nie odeśle w nieznane....

Rehabilitant ci zapoda cwiczenia-tak mi sie wydaje? Ja rehabilitacje mam na oddziałe szpitalnym gdzie sie leczę i rehabilitant wszystko wie co i jak z moja nogą. Ale wydaje mi sie ,że ci w poradni to przeciez specjalisci to powinni wiedziec co z toba robic.Zabierz ze soba jakies papierzyska dotyczace twego urazu to ,to pewnie im jakoś naswietli obraz urazu.

jeżeli chodzi tlyko o ćwiczenia to jak jest jednostka chorobowa to rehabilitant sobie poradzi Ale jeżeli chodzi o zabiegi to za moich zcasów musiało byc na skeirowaniu jaka dawka jaki zcas itp.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Aurora wrote:

edziag wrote:

I jeszcze jedno pytanie, lekarz na wizycie mówił coś o jonoforezie, myślałam, że na to wypisał mi skierowanie ale w domu okazało się że dostałam skierowanie do poradni rehabilitacyjnej. i tu mam pytanie czy są lekarze rehabilitanci? bo nie mam pojęcia co z tym papiórkiem zrobić, zwykły rehabilitant może mi zabiegi jakieś przepisać czy musi to być dr rehabilitacji o ile taki jest? wiem że głupie to pytanie ale byłam pewna że mój orto przepisze mi jakieś konkretne zabiegi a nie odeśle w nieznane....

Skoro nie masz wypisanych konkretnych zabiegów, to musisz się najpierw zgłosić do lekarza rehabilitacji i on dopiero wskaże konkretne zabiegi i potem trafisz do rehabilitanta.Koniecznie niech Tobie lekarz zapisze ćwiczenia (bo czasami zapisują tylko zabiegi, a to nie wystarczy, musi ktoś Tobie pokazać jak masz ćwiczyć). I zabierz zdjęcia rtg ze sobą.

no własnie czyli nadal nic sie nie zmieniło

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

kasiek79 wrote:

jeżeli chodzi tlyko o ćwiczenia to jak jest jednostka chorobowa to rehabilitant sobie poradzi Ale jeżeli chodzi o zabiegi to za moich zcasów musiało byc na skeirowaniu jaka dawka jaki zcas itp.

Bez skierowania od lekarza żaden rehabilitant się nie dotknie i nie wykona żadnego zabiegu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

witch wrote:

edziag wrote:

Aurora wrote:

Edziag, super, że możesz już obciążać nogę! Z autem popróbuj najpierw na placyku, podejrzewam, że szybciej zaczniesz dobrze jeździć niż chodzić na tę nogę. Powodzenia! A kto zacz, ten Hawkins i jaką wymyślił, czy też miał linię - nie wiem.

dzisiaj wieczorem wsiadam do samochodu i ..... zobaczymy, zdam wam jutro relację... czy samochód i ja przetrwaliśmy cało tę próbę.

Ja właśnie wróciłam z pierwszej jazdy od ponad 4 miesięcy. Samochód cały, mąż przeżył a mój staw okazał się miłośnikiem motoryzacji. Faktycznie lepiej wychodzi mi obsługa pedałów niż chodzenie. W związku z zaliczonym egzaminem od jutra kończy się etap uzależnienia od rodziny. Jeden mankament to dojście na parking, które póki co zajmuje mi sporo czasu ale przecież nigdzie mi się nie spieszy :)

jak ja ci zazdroszczę ja iowem ze jeszcze dlugo nie wsiadę do auta dlatego dziisaj zdecydowalismy się spzredac mojego passata i szukam automata zeby samam jeździc

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Aurora wrote:

jasmar wrote:

alawpr wrote:

Po ciszy na forum,widac że kazdy jakos czuje sie lepiej i powraca do zycia. I bardzo dobrze ;-)

A ja pochwalę się. Może to nic wielkiego, ale dla mnie to ...........................Byłam wczoraj w kinie-dzieci mnie nakusiły. Oni mieli obiecane kino już dawno i stwierdzili, że ja też mogę. Na początku miałam obiekcje, ale mnie przekonali i spędziłam super popołudnie i wieczór. Ale potem byłam tak zmęczona( no kurde- po czym??? po przyjemności???), że nie wiem jak to jest jak się zaczyna pracę. Lilla jakie były Twoje odczucia-Ty też byłaś zmęczona? No i nie wspomnę o bólu nogi, wieczorem dał się porządnie we znaki, bo po kinie był jeszcze Mc Donalds. Ale nie żałuję, było super!!!!!

Fajnie, tak trzymać, ja dziś na basenie byłam ale w roli widza i żeby zrobić zwiady. Nie zabrałam kostiumu i to był mój błąd bo teraz wiem, że dałabym radę ale chciałam najpierw zobaczyć jak tam jest, ocenić pod kątem moich ograniczeń. A do basenu wchodzi się po normalnych schodach (nie drabince), jest wygodna poręcz, a w wodzie różne bajery: masaże, itp. Z zadrością patrzyłam na innych, no ale cóż, następnym razem basen mój!!!

no proszenormalnośc wraca AJ juz dwa razy byłam z dzieciakami na zajęciach sportowo-rekreacyjnych. Wyszłą pół godziny wcześniej doszłą hehe

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

LillaKorn wrote:

kasiek79 wrote:

jeżeli chodzi tlyko o ćwiczenia to jak jest jednostka chorobowa to rehabilitant sobie poradzi Ale jeżeli chodzi o zabiegi to za moich zcasów musiało byc na skeirowaniu jaka dawka jaki zcas itp.

Bez skierowania od lekarza żaden rehabilitant się nie dotknie i nie wykona żadnego zabiegu.

no to ja własnie o tym piszę

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

jasmar wrote:

No ja to po klasie chodzić będę -nie wyobrażam sobie abym tylko siedziała. A gdybym miała przerwy bez dyżurów to wtedy nogę mogę chociaż na 5-10 min dac w górę. Dobrze Aurora, że napisałaś że tak może być zalecone. A nie bardzo widzę powrót do pracy z kulą -jak Lilla. U mnie raczej nie wchodzi to w rachubę.

ja wystałąm cała lekcję na wf na korytarzu popychając kula piłke =D a druga lekcje siedziałąm w sali z noga na krzesełku

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

witch wrote:

Aurora najlepszym ćwiczeniem jest zejście, wejścia na 4 piętro i dojście o jednej kuli na parking a to ok 1 km. Ale jazda była naprawdę super. Chyba już dawno z niczego się tak nie cieszyłam jak z pokonania kilku skrzyżowań bez najechania komuś na kuper :)

ja teraz codziennie minimum 2 razy schodze i wchodze na 4 piętro. CZasami nawet tzry razy tak musz ekursować A potem jeszce sporo pzrechodze chyba ze jest mąż z samochodem albo brzydka pogoda to taksówką jadę

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

witch wrote:

Aurora wrote:

witch wrote:

Aurora najlepszym ćwiczeniem jest zejście, wejścia na 4 piętro i dojście o jednej kuli na parking a to ok 1 km. Ale jazda była naprawdę super. Chyba już dawno z niczego się tak nie cieszyłam jak z pokonania kilku skrzyżowań bez najechania komuś na kuper :)

Rozumiem, też kiedyś pisałam, że najgorsze były dla mnie schody i samo chodzenie. Obecine po schodach wchodzę normalnie (ale trzymam się poręczy), a schodzę dostawiając nogę.

Z wchodzeniem nie mam najmniejszego problemu. Wchodzę tak jak opisujesz - bez kuli, trzymając się tylko poręczy ale idzie mi to sprawnie i bezboleśnie. Schodzę z jedną kulą i trzymając się poręczy. Nie dostawiam nogi do nogi,staram się schodzić normalnie (przemiennie) trwa to jednak długo i strasznie się pocę przy tej czynności ale idę. Wolę dłużej schodzić i bardziej się umęczyć ale niech ta zołza uczy się od początku poprawnego chodu :)

ja mam dwa sposoby na wchodznei i schodzenie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

ojacie wrote:

Lilla Tak w ogóle to Ty już bez kuli jesteś, jak Twój zrost? Jak kliknęłam zdj. w Twoim podpisie to takie sobie dalej :/

Hej Ojacie! Mój zrost jest jak Atlantyda. Wszyscy mówią, że gdzieś jest tylko nie wiedzą gdzie. Po następnej niedzieli robię fotkę RTG i konsultuję go u prowadzącego i coś się może dowiem. Dzisiaj nózia jest niedobra bo mnie rwie od kostki do kolana. Jak Twoje skręcienie? Oswoiłaś je?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

LillaKorn wrote:

Hej Ojacie! Mój zrost jest jak Atlantyda. Wszyscy mówią, że gdzieś jest tylko nie wiedzą gdzie. Po następnej niedzieli robię fotkę RTG i konsultuję go u prowadzącego i coś się może dowiem. Dzisiaj nózia jest niedobra bo mnie rwie od kostki do kolana. Jak Twoje skręcienie? Oswoiłaś je?

To jak zrobisz fotkę to koniecznie ją pokaż. Mnie też tak czasami rwie, a tam gdzie mi odstaje jak się dotknie to czuje w stopie, pewnie jakieś nerwy tam przechodzą, ale wolę nie dotykać, bo się boje, że przestawię coś. A Ty jak dotkniesz skórę to czujesz gdzie jest to pęknięcie? Moje skręcenie się w zasadzie odkręciło już, tylko sztywny staw skokowy mam, nawet jak poćwiczę to na drugi dzień od nowa cofam się do punktu wyjścia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

witch wrote:

edziag wrote:

Aurora wrote:

Edziag, super, że możesz już obciążać nogę! Z autem popróbuj najpierw na placyku, podejrzewam, że szybciej zaczniesz dobrze jeździć niż chodzić na tę nogę. Powodzenia! A kto zacz, ten Hawkins i jaką wymyślił, czy też miał linię - nie wiem.

dzisiaj wieczorem wsiadam do samochodu i ..... zobaczymy, zdam wam jutro relację... czy samochód i ja przetrwaliśmy cało tę próbę.

Ja właśnie wróciłam z pierwszej jazdy od ponad 4 miesięcy. Samochód cały, mąż przeżył a mój staw okazał się miłośnikiem motoryzacji. Faktycznie lepiej wychodzi mi obsługa pedałów niż chodzenie. W związku z zaliczonym egzaminem od jutra kończy się etap uzależnienia od rodziny. Jeden mankament to dojście na parking, które póki co zajmuje mi sporo czasu ale przecież nigdzie mi się nie spieszy :)

Braaawooo!!! Dzielna dziewczynka ;-))

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

LillaKorn wrote:

jasmar wrote:

No ja to po klasie chodzić będę -nie wyobrażam sobie abym tylko siedziała. A gdybym miała przerwy bez dyżurów to wtedy nogę mogę chociaż na 5-10 min dac w górę. Dobrze Aurora, że napisałaś że tak może być zalecone. A nie bardzo widzę powrót do pracy z kulą -jak Lilla. U mnie raczej nie wchodzi to w rachubę.

Jak szłam się reaktywować do medycyny pracy to byłam jeszcze z dwoma kulami, bo w planie miałam natychmiastowe pójście na urlop. Pani na to czy nie będzie mi to przeszkadzać. Ja na to, że tak ale prace mam "przybiurkową". Więc ona popytała o stanowisko, rodzaj wykonywanych czynności i wypisala zaświadczenie. I tak miałam cykora jak to wszystko będzie wyglądać. Po uzyskaniu zaświadczenia zaczęłam intensywnie prpbować z jedną kulą, bo z dwoma w pracy funkcjonowanie wydawało mi się niemożliwe .....Na szczęście mam to już poza sobą.....

Ja to prawie od razu po L4 wrócę do pracy bo urlopu naliczyli mi 16 dni kalendarzowych. Oby tylko lekarz pozwolił obciążać nogę i zrezygnować z kul-czyli żeby był zrost to przemogę się z chodzeniem. Muszę dać radę bo siedzenie w domu dobija tzn takie siedzenie. I nie pociesza mnie że mogę gdzieś iść z kulami. Ja chcę wrócić do normalnego życia, zawodowego również

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

jasmar wrote:

alawpr wrote:

Po ciszy na forum,widac że kazdy jakos czuje sie lepiej i powraca do zycia. I bardzo dobrze ;-)

A ja pochwalę się. Może to nic wielkiego, ale dla mnie to ...........................Byłam wczoraj w kinie-dzieci mnie nakusiły. Oni mieli obiecane kino już dawno i stwierdzili, że ja też mogę. Na początku miałam obiekcje, ale mnie przekonali i spędziłam super popołudnie i wieczór. Ale potem byłam tak zmęczona( no kurde- po czym??? po przyjemności???), że nie wiem jak to jest jak się zaczyna pracę. Lilla jakie były Twoje odczucia-Ty też byłaś zmęczona? No i nie wspomnę o bólu nogi, wieczorem dał się porządnie we znaki, bo po kinie był jeszcze Mc Donalds. Ale nie żałuję, było super!!!!!

No Kochana jestem z ciebie dumna!!!!!!!!!!!! Tak trzymaj!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

witch wrote:

Hmmm chyba Wam zazdroszczę tego, że macie gdzie wracać. Ja obecnie zastanawiam się czy już zacząc poszukiwania nowej pracy i nie występować wcale o zasiłek rehabilitacyjny czy jednak leczyć się jak najdłużej ? Jednak obawa przed zimą, śliskimi chodnikami i ulicami oraz pewność, że nie stosowano by względem mnie taryfy ulgowej (co innego w starej ekipie) przechyla szalę na stronę leczenia. Przynajmniej przez okres zimy. Z wiosną zacznę szukać pracy chyba, że los i ZUS postanowi inaczej.

No na Twoim miejscu Witch ja bym maksymalnie wykorzystała wszystko co można aby wrócić do sprawności. I poszukać pracy bo tak myślę, że nowej pracy nie można zacząć od tego że czegoś nie możemy zrobić bo nie do końca się zrehabilitowało.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ojacie wrote:
[
To jak zrobisz fotkę to koniecznie ją pokaż. Mnie też tak czasami rwie, a tam gdzie mi odstaje jak się dotknie to czuje w stopie, pewnie jakieś nerwy tam przechodzą, ale wolę nie dotykać, bo się boje, że przestawię coś. A Ty jak dotkniesz skórę to czujesz gdzie jest to pęknięcie? Moje skręcenie się w zasadzie odkręciło już, tylko sztywny staw skokowy mam, nawet jak poćwiczę to na drugi dzień od nowa cofam się do punktu wyjścia.
Na piszczelu czuję miejsce złamania. W kości strzałkowej nic nie czuję.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

LillaKorn wrote:

kasiek79 wrote:

jeżeli chodzi tlyko o ćwiczenia to jak jest jednostka chorobowa to rehabilitant sobie poradzi Ale jeżeli chodzi o zabiegi to za moich zcasów musiało byc na skeirowaniu jaka dawka jaki zcas itp.

Bez skierowania od lekarza żaden rehabilitant się nie dotknie i nie wykona żadnego zabiegu.

Dokładnie moja koleżanka powiedziała, że zrobi mi zabiegi jak lekarz powie jakie. A ten czort twierdzi, że nic mi na razie nie potrzeba. Więc myślę, że musi być dokładnie napisane jaki zabieg i ile tego ma być-każdy się boi żeby czegoś w naszych nogach nie zepsuć

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

LillaKorn wrote:

Na piszczelu czuję miejsce złamania. W kości strzałkowej nic nie czuję.

co to znaczy czujesz miejsce złamania-chodzi o ból czy coś innego?? Bo mnie boli przy kostkach, ale czasem więcej w góre aż do kolana

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się

Komentowanie zawartości tej strony możliwe jest po zalogowaniu



Zaloguj się
 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...