Skocz do zawartości
Forum Odszkodowania

Złamanie nogi - rehabilitacja


master_44
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

 

Gocha5 wrote:

riviolla wrote:

Ja do tej pory jeszcze nie doświadczyłam tej znieczulicy autobusowej bo póki co wszędzie wozi mnie mąż, a jak nie mam wyjścia to korzystam z taksówki. W innych miejscach ludzie raczej są mili, pomocni... Ale zdaję sobie sprawę z tego że problem istnieje :( Wydaje mi się że do takich ludzi często nie dociera jak to jest nie móc normalnie chodzić czy stać. A co gorsza część ma taką naturę że jak widzi kulawego w autobusie to myśli: "Jak masz siłę jechać autobusem i dojść na przystanek, to i w autobusie możesz sobie postać." albo: "Jeszcze się obrazi że go traktuję jak kalekę i co będzie? Po co sobie przysparzać problemów?" więc lepiej udawać że się nic nie widzi...

Ja podobnie jak Riviolla raczej spotykam się z miłym traktowaniem, ale też nie korzystam z komunikacji tylko usług rodzinki, a teraz od tygodnia dopiero sama wsiadłam do samochodu. Natomiast na zakupach tylko raz jedna pani, nie mogła odsunąć wózka, żeby mnie przepuścić, stwierdziła, że ona nie widzi miejsca do przejścia :) więc zrobiłam rundkę dookoła regałów.

Mimo że chodze już w 95% bez kul, do sklepów biorę jedną. A to z prostej przyczyny - jak ktoś widzi kogoś z kulą jest większe prawdopodobieństwo, że będzie troszkę uważać, żeby np. koszem nie wjechać w człowieka. Choć kiedyś miałam przypadek - jakieś dziewczę tak się śpieszyło, że podstawiło nogę mojej kuli. A że jeszcze wrtedy byłam strasznie uzależniona od kul, o mało co nie wygrzmociłam się z wielkim hukiem. Oczywiście panienkę objechałam z góy na dół.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

LillaKorn wrote:
riviolla wrote:
Ja do tej pory jeszcze nie doświadczyłam tej znieczulicy autobusowej bo póki co wszędzie wozi mnie mąż, a jak nie mam wyjścia to korzystam z taksówki. W innych miejscach ludzie raczej są mili, pomocni... Ale zdaję sobie sprawę z tego że problem istnieje :( Wydaje mi się że do takich ludzi często nie dociera jak to jest nie móc normalnie chodzić czy stać. A co gorsza część ma taką naturę że jak widzi kulawego w autobusie to myśli: "Jak masz siłę jechać autobusem i dojść na przystanek, to i w autobusie możesz sobie postać." albo: "Jeszcze się obrazi że go traktuję jak kalekę i co będzie? Po co sobie przysparzać problemów?" więc lepiej udawać że się nic nie widzi...
Jeśli o mnie chodzi to również jestem wożona wszędzie niczym królowa Brytyjska ale są miejsca gdzie nie ma zmiłowania takie jak poczekalnia lekarska gdzie jak Mago wyżej stwierdziła ludzie najbardziej powinni odczuwać empatię wobec drugiego a tego nie ma. Moje zdarzenie wyglądało tak: 3 tygodnie po złamaniu, noga po pachę w gipsie wtaczam się o kulach do pełnej poczekalni ludzi (wszystkie miejsca zajęte!) zaznaczam swoją osobę poprzez zapytanie "kto ostatni?", ktoś bąk pod nosem, że jestem za nim. W końcu wstaje jedna osoba "proszę niech pani usiadzie", podziękowałam mówiąc, że sobie poradzę (mąż zaczął się rozglądać gdzie zawinąć krzesełko z sąsiedniego korytarza),bo ta osoba, która wstała też była w gipsie! Inny przyklad to zwierzęce niezadowolenie współużytkowników windy w sklepie, gdzie moje wejście opóźniło o pół sekundy odjazd tejże. Jeszcze inny przyklad ku pokrzepieniu serc, gdzie w jakimś sklepie spadły mi 2 kule na podłogę i las rąk się rzucił do parteru, żeby mi je podać!
Słuchajcie, ja już się niczemu nie dziwę.
Niestety muszę przyznać z wielką przykrością, że brak kultury (żeby nie powiedzić zwykłe chamstwo) w Polsce jest zjawiskiem powszechnym.
Kiedyś facet wjechał we mnie olbrzymim, załadowanym po brzegi koszem z taką siłą, że wygło mnie w pół i zemdliło z bólu. Usłyszałam (między innymi): "Chodzić nie umiesz kobieto?!". Miał facet szczęście, że nie było mojej gorszej połowy, bo chyba by zarobił, a ja nawet siły nie miałam, żeby się odezwać.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

riviolla wrote:
Powiem Wam że podziwiam Was - te osoby które jeżdżą komunikacją miejską o kulach, szczególnie dwóch. Ja się zwyczajnie boję - przede wszystkim tego że bym nie weszła albo się przewróciła albo drzwi by się zamknęły w niewłaściwym momencie... Na razie sobie tego nie wyobrażam. Metrem może bym sama pojechała ale autobusem - na pewno nie!
Pamiętaj, "Mind the gap". :)

Ja z kolei przeżyłam swoje pierwsze od kilku miesięcy doświadczenia z ruchomymi schodami i chodnikami na lotniskach. Ale jakoś poszło ośle...
Oczywiście wszędzie byliśmy ostatni w kolejce, mimo że usiłowałam biec za moją gorszą połową (ehkm... biec!).
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Polamana Kaska wrote:

Kiedyś facet wjechał we mnie olbrzymim, załadowanym po brzegi koszem z taką siłą, że wygło mnie w pół i zemdliło z bólu. Usłyszałam (między innymi): "Chodzić nie umiesz kobieto?!".

Oburzające! Trzeba było kulą go! Przez plecy! Podobno boli kilka tygodni :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

riviolla wrote:

Polamana Kaska wrote:

Kiedyś facet wjechał we mnie olbrzymim, załadowanym po brzegi koszem z taką siłą, że wygło mnie w pół i zemdliło z bólu. Usłyszałam (między innymi): "Chodzić nie umiesz kobieto?!".

Oburzające! Trzeba było kulą go! Przez plecy! Podobno boli kilka tygodni :P

Nie, wtedy byłam zupełnie zdrowa, ale tak czy siak, bolało jak jasny gwint, a facet nawet przepraszam nie powiedział, tylko mnie ochrzanił.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polamana Kaska wrote:
Ja z kolei przeżyłam swoje pierwsze od kilku miesięcy doświadczenia z ruchomymi schodami i chodnikami na lotniskach. Ale jakoś poszło ośle...
Oczywiście wszędzie byliśmy ostatni w kolejce, mimo że usiłowałam biec za moją gorszą połową (ehkm... biec!).
Z moich doświadczeń wynika, że ruchome platformy są przyjaźniejsze od ruchomych schodów!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Polamana Kaska wrote:

Nie, wtedy byłam zupełnie zdrowa, ale tak czy siak, bolało jak jasny gwint, a facet nawet przepraszam nie powiedział, tylko mnie ochrzanił.

A, ja zrozumiałam że byłaś wtedy z kulami. To byłby szczyt chamstwa. Tak to tylko "zwykłe" chamstwo :P niestety często spotykane...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

riviolla wrote:

Polamana Kaska wrote:

Nie, wtedy byłam zupełnie zdrowa, ale tak czy siak, bolało jak jasny gwint, a facet nawet przepraszam nie powiedział, tylko mnie ochrzanił.

A, ja zrozumiałam że byłaś wtedy z kulami. To byłby szczyt chamstwa. Tak to tylko "zwykłe" chamstwo :P niestety często spotykane...

"A chamstwu się trzeba prziwstawiać siłom i godnościom osobistom!"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

korel wrote:
justeena wrote:
LillaKorn wrote:
Jak widać u Ciebie pełne spectrum! Stawy rzekome bezwzględnie się operuje!
Hej! Nie wiedziłam, Korel, że masz rozpoznany staw rzekomy. Myslalam, że po prostu zrost opóźniony. Oba sa powikłaniami złamania, ale rzeczywiście z tego co czytałam ztaw rzekomy leczy się raczej operacyjnie. Czytałm o udrożnieniu jam szpikowych czy o jakimś "odmłodzeniu" złamania...
Taki "lifting" złamania to pewnie oznacza ponowne łamanie ? :(
W karcie informacyjnej napisalim.in.: "Usunięcie blizn łączno tkankowych w okolicy stawu rzekomego 1 1/3 dalszej poudzia lewego" Znaczy - staw rzekomy chyba rozpoznany :(
Wydaje mi się, że właśnie o to chodzi w tym odmładzaniu, to wyrzucenie blizn łącznotkankowych jest jakimś tam odmłodzeniem złamania. Blizna, nawet na skórze, to jest coś słabo ukrwionego, gdzie metabolizm jest marny. Dlatego chyba dobrze, że Ci to zabrali, może, czego serdecznie życzę!, teraz w tym miejscu pojawi sie młodziutka kość. Czytałam gdzieś, że czasem dodatkowo udrażniaja jamę szpikową, tak by mogły napływać w miejsce złamania nowe komórki przeróżne ze szpiku. Miejmy nadzieje, że Twoje jamy są drożne i wypływa z nich cudna kość, co za chwilę Cię na nogi postawi :-)
Pozdrawiam!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

LillaKorn wrote:

Gocha5 wrote:

I co mnie najbardziej martwi, mam się szykować na świadczenie rehabilitacyjne, chyba, że rehabilitacja zdziała cuda ...w sumie mam jeszcze 2 miesiące przed sobą to może akurat. Tyle wiem, w sumie nic, resztę dowiem się za tydzień w poradni rehabilitacyjnej.

Gosiu mam ten sam dylemat tymbardziej, że nie wiem co pod moim pancerzem drzemie!

Ja też mam podobny problem... Za dwa miesięce musiałabm zacząć świadczenie rehabilitacyjne. Bardzo chcę do pracy, bo wariuję juz w domu, czuję się na tyle sprawna, że mogłabym pracować, jeśli czasem ktos przymknałby oko na moją jedną kulę. Dziś byłam u szefa. Stwierdził, że albo będę zdrowa i będę pracować jak inni, albo niech sobie siedzę w domu skoro jestem kulawa... A wiem, że spokojnie dałabym sopie radę...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

justeena wrote:

Ja też mam podobny problem... Za dwa miesięce musiałabm zacząć świadczenie rehabilitacyjne. Bardzo chcę do pracy, bo wariuję juz w domu, czuję się na tyle sprawna, że mogłabym pracować, jeśli czasem ktos przymknałby oko na moją jedną kulę. Dziś byłam u szefa. Stwierdził, że albo będę zdrowa i będę pracować jak inni, albo niech sobie siedzę w domu skoro jestem kulawa... A wiem, że spokojnie dałabym sopie radę...

Sęk jedynie w tym, że okres ochrony przed ewentualnym zastosowaniu art 53 par1 pkt 1 kodeksu pracy to 182 dni chorobowego i 90 dni świadczenia rehabilitacyjnego. Ponadto nadal się nie wie kiedy zrośnie się złamana noga!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

LillaKorn wrote:

justeena wrote:

Ja też mam podobny problem... Za dwa miesięce musiałabm zacząć świadczenie rehabilitacyjne. Bardzo chcę do pracy, bo wariuję juz w domu, czuję się na tyle sprawna, że mogłabym pracować, jeśli czasem ktos przymknałby oko na moją jedną kulę. Dziś byłam u szefa. Stwierdził, że albo będę zdrowa i będę pracować jak inni, albo niech sobie siedzę w domu skoro jestem kulawa... A wiem, że spokojnie dałabym sopie radę...

Sęk jedynie w tym, że okres ochrony przed ewentualnym zastosowaniu art 53 par1 pkt 1 kodeksu pracy to 182 dni chorobowego i 90 dni świadczenia rehabilitacyjnego. Ponadto nadal się nie wie kiedy zrośnie się złamana noga!

Ale on nie chce mnie zwolnić, nie pozwala mi tylko wrócić do pracy! To mało popularne może u dzisiejszych szefów...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

korel wrote:
riviolla wrote:
Korel czy to znaczy że zdiagnozowali Ci staw rzekomy przed operacją i w trakcie coś z nim zrobili, czy dopiero na sali okazało się że go masz? (jestem jakaś zakręcona i nie umiem tego doczytać;)
Na stól wzięli mnie, żeby wyciąć tkankę łączną pomiędzy piszczelą a odłamem, bo nie widać zrostu pomiędzy nimi (która może przeszkadzać kostninie) i wstrzyknąć tam czynniki zrostu.
Po otwarciu okazało się, że odłam na szczęście nie rusza się, więc coś może tam już gdzieś złapało (czego na zdjęciach nie widać), ale za to na samej piszczeli w 1/3 dalszej jest ruchomość i to jest poważniejszy problem (tego też na żadnym zdjęciu nie widać, wydaje się że to złamanie się zalało, ale okazuje się że nie :( ). Mimo tego nie operowali tego, tylko wsadzili do gipsu. W opisie ze szpitala mam wpisane leczenie "Usunięcie blizn łączno tkankowych w okolicy stawu rzekomego w 1/3 dalszej poudzia lewego. Spongiozoplastyka plus czynniki zrostu". Cokolwiek to znaczy.
Chyba więc zdiagnozowali staw rzekomy, ale widać że nie został on operowany, a jedynie zliftingowany (to chyba ta spongiozoplastyka, podczas samej operacji mówili mi że dziubią tak w te kości i niestety mało juchy upuścili - są słabo ukrwione, i kości są bardzo białe ... ?). Pewnie przyjęli że teraz spróbujemy z gipsem i czynnikami zrostu.
korel, czy Ty czułeś sam,że coś jest nie tak? bo przecież chyba już całkiem nieźle Ci szło normalne chodzenie przed ostatnią operacją? pytam, bo sama widzę przed zrobieniem rtg, że jeszcze nie jest ok i zazwyczaj później lekarz to potwierdza. czy mogłeś tak mocno ścisnąć nogę w miejscu złamania i czy wtedy Cię bolała? jeśli mogę spytać jeszcze po co włożyli Ci gips skoro masz pręt? czyba, że niedokładnie czytam i już go nie masz...?
pozdrawiam szczególnie mocno opóźnione zrosty...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

justeena wrote:

Ale on nie chce mnie zwolnić, nie pozwala mi tylko wrócić do pracy! To mało popularne może u dzisiejszych szefów...

Mój też jest w porządku (raczej nie ma zagrożenia) ale mam już taką naturę, że wolę być ostrożna i nie dawać pracodawcy takiego oręża do ręki. Każdy musi ocenić własną sytuację indywidualnie. Mi też się chce do pracyyy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Gocha5 wrote:

LillaKorn wrote:

Gosiu mam ten sam dylemat tymbardziej, że nie wiem co pod moim pancerzem drzemie!

Nie zazdroszczę, bo jak wcześniej wspominałam miałam złamaną rękę i ponad 2 miesiące w gipsie i do dziś pamiętam ten ból przy wyprostowaniu łokcia, a grubość ręki połowę mniejsza przez zanik mięśni. Na szczęście wszystko wróciło do normy. Teraz z kolei grubość nogi jest aż nadto :) ale nic nie wiem właśnie na temat tej kostniny. No, ale nie pozostaje nic, jak się uzbroić w cierpliwość ...sama sobie to tłumaczę, choć momentami mam już dość.

Co do grubości nogi to moja przestała puchnąć po 2,5 miesiącach (bardzo często trzymałem od początku na dole choć bolała i robiła sie jak balon) i zaczynam powoli popylać o jednej kuli a dziś śmigłem 11km(ale z dwoma kulami jeszcze)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

LillaKorn wrote:

justeena wrote:

Ale on nie chce mnie zwolnić, nie pozwala mi tylko wrócić do pracy! To mało popularne może u dzisiejszych szefów...

Mój też jest w porządku (raczej nie ma zagrożenia) ale mam już taką naturę, że wolę być ostrożna i nie dawać pracodawcy takiego oręża do ręki. Każdy musi ocenić własną sytuację indywidualnie. Mi też się chce do pracyyy.

No widziecie... mam to samo-najpierw zapewnienie że mam sie rehabilitować i nawet jak rehabilitacja będzie mi sie przedłużała mam się nie martwić tylko wracać do zdrowia-i co ? nagle dostałam telefon z informacją że jak nie wrócę to po zakończeniu okresu świadczenia rehabilitacyjnego które przyznano mi na kolejne 2 miesiące mogę pożegnać się z pracą bo nie będzie już dla mnie etatu. Na swiadczeniu rehabilitacyjnym jestem już 8 miesiąc i nie wiem czy już wracać do pracy z kulą czy oddać się jeszcze rehabilitacji. Zaznaczam że lekarz prowadzący nie zakonczył leczenia aczkolwiek zaświadczenie na moją prośbę wydał. Ciekawe co na to powie lekarz medycyny pracy do którego się wybieram w tym tygodniu. Lekarz rehabilitant ani prowadzący niechętnie spojrzeli na to abym już wróciła bo nie chodze jeszcze dobrze, nie mam pełnego zrostu i utykam cały czas, więc sama nie wiem co byłoby lepsze ...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dodam... że z tego co wywnioskowałam to ... w mojej firmie od czerwca zaczynają się urlopy więc ... łatwiej jest kierwniczce nastraszyć mnie utratą etatu i ściągnąć mnie z rehabilitacji i przymyknąć oko na ewentualne moje spóźnienia, czy niedogodności z chodzeniem- bo już takowe zgłosiłam jakbym wróciła-ale wiedząc że sobie sama ze wszystkim poradze i wszystkiego dopilnuje aby było dobrze - niż przyjęcie kogoś nowego i uczenie go wszystkiego od podstaw-więc jakby nie było ... to częsciowo celowe działanie firmy-poza tym ... gdyby osoba która mnie zastępować miała do konca sierpnia-nie zrezygnowała-to nie byłoby problemu -moglabym do konca sierpnia się rehabilitować-ale laska poleciała w gumy-umowa-zlecenie zawarta do 31 sierpnia trwa-dziewczyna olała pracę i etat jest zwieszony. I co ? ściągają mnie z rehabilitacyjnego strasząc utratą etatu jak nie wróce bo ... bo wtedy dla mnie już nie bedzie etatu. Pokręcone to trochę i dziwne ale co tam... urlopy idą ... a jak wrócę do pracy to na urlop mnie nie puszczą - więc sytuację mają rewelacyjną. Gorzej ze mną bo kazdy myśli że jak człowiek chodzi na rehabilitacje to nic nie robi siedzi w domu i mu za to płacą. Tylko nikt nie weźmie pod uwagę faktu cierpienia bólu braku sprawnosci problemów z poruszaniem-czy nawet zwykłych codziennych czynności które usrastają do wielkiego wysiłku-tego nikt nie rozumie i nie zrozumie dopóki sam sie w takiej sytuacji nie znajdzie -przykre to ale prawdziwe
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj tak róznie to jest,u mnie na szczęście tez nie ma zagrożenia chociaz najpóźniej wróciłabym we wrześniu do pracy,choc do tego czasu musze umiec wciskac sprzegło zeby sama sie dowieżć,a jeszce jestem w szynie i czekam poniedziałku i opini doktora,,,moze sie zrosłam a moze dalej szyna ,to bedzie 7 tydzien gipsu od operacji.Pozdrawiam wszystkich i też przyłączam sie do zdania ze niekt nie zrozumie tak naprawde póki nie doscwiadczy czego oczywiscie nie życze bo to same męczarnie,,,,
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aniko mam podobny problem, że muszę się dowieźć do pracy sama, więc noga wciskająca sprzęgło pilnie wskazana. Póki co dzisiaj mija 17 tygodni w gipsie i nie wiadomo co pod pancerzykiem drzemie!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

cynamon wrote:
Korel ty masz naprawdę mega pecha. Jak tak dalej pójdzie to za rok będą komórki macierzyste ci wstrzykiwać ;)
Nawet nie chcę o tym myśleć :( Prędziej to chyba mi coś znowu mechanicznego wstawią, jakiś zawias ? albo inne blachy ?
A komórki "macierzyste" to już dostałem. Najpierw pobrali mi z pół szklanki krwi, zmiksowali z czynnikami zrostu i to dostalem z powrotem w miejsce złamania :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

LillaKorn wrote:

Aniko mam podobny problem, że muszę się dowieźć do pracy sama, więc noga wciskająca sprzęgło pilnie wskazana. Póki co dzisiaj mija 17 tygodni w gipsie i nie wiadomo co pod pancerzykiem drzemie!

Automatic pilnie wskazany :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Połamaniec wrote:
Dodam... że z tego co wywnioskowałam to ... w mojej firmie od czerwca zaczynają się urlopy więc ... łatwiej jest kierwniczce nastraszyć mnie utratą etatu i ściągnąć mnie z rehabilitacji i przymyknąć oko na ewentualne moje spóźnienia, czy niedogodności z chodzeniem- bo już takowe zgłosiłam jakbym wróciła-ale wiedząc że sobie sama ze wszystkim poradze i wszystkiego dopilnuje aby było dobrze - niż przyjęcie kogoś nowego i uczenie go wszystkiego od podstaw-więc jakby nie było ... to częsciowo celowe działanie firmy-poza tym ... gdyby osoba która mnie zastępować miała do konca sierpnia-nie zrezygnowała-to nie byłoby problemu -moglabym do konca sierpnia się rehabilitować-ale laska poleciała w gumy-umowa-zlecenie zawarta do 31 sierpnia trwa-dziewczyna olała pracę i etat jest zwieszony. I co ? ściągają mnie z rehabilitacyjnego strasząc utratą etatu jak nie wróce bo ... bo wtedy dla mnie już nie bedzie etatu. Pokręcone to trochę i dziwne ale co tam... urlopy idą ... a jak wrócę do pracy to na urlop mnie nie puszczą - więc sytuację mają rewelacyjną. Gorzej ze mną bo kazdy myśli że jak człowiek chodzi na rehabilitacje to nic nie robi siedzi w domu i mu za to płacą. Tylko nikt nie weźmie pod uwagę faktu cierpienia bólu braku sprawnosci problemów z poruszaniem-czy nawet zwykłych codziennych czynności które usrastają do wielkiego wysiłku-tego nikt nie rozumie i nie zrozumie dopóki sam sie w takiej sytuacji nie znajdzie -przykre to ale prawdziwe
Nie jesteś w tym osamotniona.

Samo życie :/
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

marchewka wrote:
korel wrote:
riviolla wrote:
Korel czy to znaczy że zdiagnozowali Ci staw rzekomy przed operacją i w trakcie coś z nim zrobili, czy dopiero na sali okazało się że go masz? (jestem jakaś zakręcona i nie umiem tego doczytać;)
Na stól wzięli mnie, żeby wyciąć tkankę łączną pomiędzy piszczelą a odłamem, bo nie widać zrostu pomiędzy nimi (która może przeszkadzać kostninie) i wstrzyknąć tam czynniki zrostu.
Po otwarciu okazało się, że odłam na szczęście nie rusza się, więc coś może tam już gdzieś złapało (czego na zdjęciach nie widać), ale za to na samej piszczeli w 1/3 dalszej jest ruchomość i to jest poważniejszy problem (tego też na żadnym zdjęciu nie widać, wydaje się że to złamanie się zalało, ale okazuje się że nie :( ). Mimo tego nie operowali tego, tylko wsadzili do gipsu. W opisie ze szpitala mam wpisane leczenie "Usunięcie blizn łączno tkankowych w okolicy stawu rzekomego w 1/3 dalszej poudzia lewego. Spongiozoplastyka plus czynniki zrostu". Cokolwiek to znaczy.
Chyba więc zdiagnozowali staw rzekomy, ale widać że nie został on operowany, a jedynie zliftingowany (to chyba ta spongiozoplastyka, podczas samej operacji mówili mi że dziubią tak w te kości i niestety mało juchy upuścili - są słabo ukrwione, i kości są bardzo białe ... ?). Pewnie przyjęli że teraz spróbujemy z gipsem i czynnikami zrostu.
korel, czy Ty czułeś sam,że coś jest nie tak? bo przecież chyba już całkiem nieźle Ci szło normalne chodzenie przed ostatnią operacją? pytam, bo sama widzę przed zrobieniem rtg, że jeszcze nie jest ok i zazwyczaj później lekarz to potwierdza. czy mogłeś tak mocno ścisnąć nogę w miejscu złamania i czy wtedy Cię bolała? jeśli mogę spytać jeszcze po co włożyli Ci gips skoro masz pręt? czyba, że niedokładnie czytam i już go nie masz...?
pozdrawiam szczególnie mocno opóźnione zrosty...
Marchewka, przed tą operacja to ja chodziłem jeździłem, latałem, itd., tylko nie biegałem przez ostatnie pół roku, bez kul oczywiście. Z gwoździem, 3 śrubami, 2 pętlami. Ale na zdjęciu nie widać było żeby odlam chciał sie przyrosnąć do reszty piszczeli.
To było przyczyną operacji - operacja zasadniczo odbyła się żeby tam wyskrobac tkankę łączną która może przeszkadzać w zroście. Poza tym jedna śrubka uwierała w strzałkę. Przy dłuższym chodzeniu (z lekkim utykaniem) czułem w okolicy złamania i tej śrubki kłucie.
I w czasie operacji okazało sie że odłam nie rusza się - to chyba dobrze, choć szczelina dalej jest. Wykręcono jedną śrubkę.
No i odkryto przede wszystkim, że sama piszczel nie jest w jednym miejscu zrośnięta :( To jest ten staw rzekomy :( Nadal więc mam pręt, 2 śrubki, 2 pętle. No i gips :/
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

korel wrote:
marchewka wrote:
korel wrote:
Na stól wzięli mnie, żeby wyciąć tkankę łączną pomiędzy piszczelą a odłamem, bo nie widać zrostu pomiędzy nimi (która może przeszkadzać kostninie) i wstrzyknąć tam czynniki zrostu.
Po otwarciu okazało się, że odłam na szczęście nie rusza się, więc coś może tam już gdzieś złapało (czego na zdjęciach nie widać), ale za to na samej piszczeli w 1/3 dalszej jest ruchomość i to jest poważniejszy problem (tego też na żadnym zdjęciu nie widać, wydaje się że to złamanie się zalało, ale okazuje się że nie :( ). Mimo tego nie operowali tego, tylko wsadzili do gipsu. W opisie ze szpitala mam wpisane leczenie "Usunięcie blizn łączno tkankowych w okolicy stawu rzekomego w 1/3 dalszej poudzia lewego. Spongiozoplastyka plus czynniki zrostu". Cokolwiek to znaczy.
Chyba więc zdiagnozowali staw rzekomy, ale widać że nie został on operowany, a jedynie zliftingowany (to chyba ta spongiozoplastyka, podczas samej operacji mówili mi że dziubią tak w te kości i niestety mało juchy upuścili - są słabo ukrwione, i kości są bardzo białe ... ?). Pewnie przyjęli że teraz spróbujemy z gipsem i czynnikami zrostu.
korel, czy Ty czułeś sam,że coś jest nie tak? bo przecież chyba już całkiem nieźle Ci szło normalne chodzenie przed ostatnią operacją? pytam, bo sama widzę przed zrobieniem rtg, że jeszcze nie jest ok i zazwyczaj później lekarz to potwierdza. czy mogłeś tak mocno ścisnąć nogę w miejscu złamania i czy wtedy Cię bolała? jeśli mogę spytać jeszcze po co włożyli Ci gips skoro masz pręt? czyba, że niedokładnie czytam i już go nie masz...?
pozdrawiam szczególnie mocno opóźnione zrosty...
Marchewka, przed tą operacja to ja chodziłem jeździłem, latałem, itd., tylko nie biegałem przez ostatnie pół roku, bez kul oczywiście. Z gwoździem, 3 śrubami, 2 pętlami. Ale na zdjęciu nie widać było żeby odlam chciał sie przyrosnąć do reszty piszczeli.
To było przyczyną operacji - operacja zasadniczo odbyła się żeby tam wyskrobac tkankę łączną która może przeszkadzać w zroście. Poza tym jedna śrubka uwierała w strzałkę. Przy dłuższym chodzeniu (z lekkim utykaniem) czułem w okolicy złamania i tej śrubki kłucie.
I w czasie operacji okazało sie że odłam nie rusza się - to chyba dobrze, choć szczelina dalej jest. Wykręcono jedną śrubkę.
No i odkryto przede wszystkim, że sama piszczel nie jest w jednym miejscu zrośnięta :( To jest ten staw rzekomy :( Nadal więc mam pręt, 2 śrubki, 2 pętle. No i gips :/
dzieki za odpowiedź, zyczę mocnej poprawy, to słabe jest tyle się bujać z kalectwem, a najgorsze że dowiadujesz się słabych rzeczy jak już prawie normalnie funkcjonujesz, u mnie jest podobnie, też czekam na operację ratunkową i jestem w 15 miesiącu, powodzenia w walce ;-)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

korel wrote:

LillaKorn wrote:

Aniko mam podobny problem, że muszę się dowieźć do pracy sama, więc noga wciskająca sprzęgło pilnie wskazana. Póki co dzisiaj mija 17 tygodni w gipsie i nie wiadomo co pod pancerzykiem drzemie!

Automatic pilnie wskazany :)

Sprawdzaliśmy opcję zakupu takiego autka, ale zamiana (nowy kupiliśmy tydzień przed moją kraksą) jest kompletnie nieopłacalna, bo nowy już trochę stracił. Raczej coś wypożyczymy jeśli będę niezdolna do obsługi auta z manualną skrzynią. Najistotniejszym w tym temacie jest czy będę mogła wrócić do pracy w lipcu (tak planuję, bo świadczenie rehabilitacyjne mnie nie interesuje). Mój ortopeda do tej pory wypowiadał się na ten temat sceptycznie! W poniedziałek po wizycie coś się wykrystalizuje!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

LillaKorn wrote:

korel wrote:

LillaKorn wrote:

Aniko mam podobny problem, że muszę się dowieźć do pracy sama, więc noga wciskająca sprzęgło pilnie wskazana. Póki co dzisiaj mija 17 tygodni w gipsie i nie wiadomo co pod pancerzykiem drzemie!

Automatic pilnie wskazany :)

Sprawdzaliśmy opcję zakupu takiego autka, ale zamiana (nowy kupiliśmy tydzień przed moją kraksą) jest kompletnie nieopłacalna, bo nowy już trochę stracił. Raczej coś wypożyczymy jeśli będę niezdolna do obsługi auta z manualną skrzynią. Najistotniejszym w tym temacie jest czy będę mogła wrócić do pracy w lipcu (tak planuję, bo świadczenie rehabilitacyjne mnie nie interesuje). Mój ortopeda do tej pory wypowiadał się na ten temat sceptycznie! W poniedziałek po wizycie coś się wykrystalizuje!

To razem czekamy na poniedziałkową wizyte bo u mnie tez moze cos ruszy sie do przodu,,niby ludzie szybciej jeżdza niz chodzą ale to zawsze stres jak noga jeszcze niezbyt działa,duże miasto ,duże korki...Pozdrawiam:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Anika1979 wrote:

To razem czekamy na poniedziałkową wizyte bo u mnie tez moze cos ruszy sie do przodu,,niby ludzie szybciej jeżdza niz chodzą ale to zawsze stres jak noga jeszcze niezbyt działa,duże miasto ,duże korki...Pozdrawiam:)

W poniedziałek liczę na to, że po 4-ch miesiącach zdejmą mi gips, założę bucik i skarpetkę na lewą nogę, wykuśtykam z gabinetu!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...